wtorek, 17 czerwca 2025

Na to wszystko co odchodzi

Patrzę na to wszystko co odchodzi

I te wszystkie noce na balkonie nagle przepadły

I myślę, że gdyby nie ta impreza to wszystko potoczyłoby się inaczej

Ale jest jak jest

I tego nie da się zmienić

Nie potrafię udawać że potrafie mu zaufać

Bo nie potrafię

I ten pocałunek choćby w policzek

Zmienił jakby wir mojego świata

Nieświadomie zrobienie czegoś kosztuje dwa razy drożej

I patrzę jak odchodzę z żarem w ręku wśród zachodu

Nawet truskawki jeszcze niedojrzały, a ja już przegniłem

Tak jakbym zostawał jedzony przez robaki

Czasami czuję pewne rzeczy tak jakbym nimi był

I przepraszam za to ale nie umiem pościelić inaczej łóżka

Mam na sobie ten dres

Miałem go założony w dni poznania ciebie

I mam w dniu w którym musimy się rozstać

W tym mieszkaniu

W tym pokoju 6x6

Na tej wersalce

Jeziora już nam nie zaśpiewają jak na początku

Już nie wpadnę w to bagno drugi raz

Może wtedy coś to znaczyło?

„Wersalka 6x6”

Patrzył przez okno, jakby coś jeszcze mogło się wydarzyć. Jakby on miał wrócić. Ale nic nie wracało. Nawet tamte noce na balkonie, co kiedyś wydawały się nieśmiertelne — przepadły. Jakby ktoś je po prostu wyłączył. Jak światło.

Myślał, że to wszystko mogło się potoczyć inaczej. Że gdyby wtedy, na tamtej imprezie, nie poszedł za nim, albo powiedział coś innego — może dziś by nie siedział tu sam. Może byłoby lepiej. Może dalej by się śmiali z głupot, gotowali te jego dziwne makarony, oglądali powtórki „Simpsonów”. Ale co z tego. Jest jak jest. I tego już nie zmieni.

Nie potrafił mu zaufać. I nie dlatego, że coś konkretnego się stało. Po prostu… coś pękło. W środku. Jak zamek błyskawiczny, co się rozjechał i nie chce się zsunąć z powrotem. Próbował to ignorować. Udawać. Ale się nie dało. Nie był w stanie kłamać aż tak dobrze.

Ten jeden pocałunek — nawet nie w usta, tylko gdzieś w policzek — zmienił wszystko. Cały świat się przewrócił. I on już wiedział, że coś poszło nie tak. Że coś się nieodwracalnie przesunęło. Czasami człowiek coś zrobi odruchowo, a potem płaci za to jak za luksus.

Siedział na wersalce. Ten sam dres, co wtedy, gdy go pierwszy raz spotkał. I ten sam, który miał teraz, kiedy musieli się rozstać. Pokój 6x6, znajome światło lampy, ten sam zapach porannej kawy, co zawsze zostawał na kubkach. Nie płakał. Już nie. Wyczerpał ten zasób dawno temu, jeszcze zanim zaczęli mówić o rozstaniu. Teraz zostały tylko resztki. Cisza. Nieznośna cisza, która wypełniała pokój bardziej niż cokolwiek innego. Patrzył na te cztery ściany, które kiedyś były świadkami wszystkich chwil, które dzielili — śmiechu, rozmów, czasem milczenia. Ale teraz? Teraz wszystko było tylko tłem, które przestało mieć znaczenie.

Z jego ust nie padły żadne wielkie słowa. Nie musiały. Wszystko, co ważne, zostało powiedziane tam, w tej chwili, kiedy jeszcze czuli się blisko. Kiedy jeszcze myśleli, że czas nie ma końca. Kiedy nie patrzyli na zegar, bo życie wydawało się nieskończone.

Siedział tam, w tym dresie, który miał na sobie w dniu, kiedy wszystko się zaczęło. I pomyślał, że nie ma sensu udawać. Że życie nie jest takim, jakim się wydaje. Że czasami to, co robimy, kosztuje więcej, niż byśmy chcieli zapłacić. Ale mimo to — mimo tego wszystkiego — nie żałował. Chciałby tylko móc cofnąć chwilę. Może nie wszystko by zmienił, ale niektóre momenty, te najważniejsze — może dałoby się uratować.

Poczuł tę pustkę, która się w nim rozrastała. Nieznośną, ale nie nową. Właściwie to zawsze była. Tylko teraz, kiedy go opuścił, była widoczna. Jakby wybuchła w jego sercu. Nic już nie było takie samo. Pokój 6x6, wersalka, dres — wszystko to miało teraz zapach końca. Mimo że wciąż była nadzieja, że coś się zmieni, wiedział, że to nieprawda. Nie było już odwrotu.

Może wtedy coś to znaczyło. Może wtedy ich pocałunki były prawdziwe. Może wtedy ich słowa miały wagę. Ale teraz? Teraz już nic nie miało sensu. Czuł to w każdym oddechu. I mimo że starał się nie patrzeć, to wiedział, że nigdy nie będzie w stanie przejść przez to, co zostało.

Zachód słońca za oknem powoli gasł. I on zostawał tam, w tym pokoju, sam — bez słów, bez niego, bez niczego. Tylko z tym, co było i tym, co nie mogło już być.

Odpływają

Mogę umrzeć choćby na chwilę

Na miłość i za miłość

Za słuchanie tej swojej ulubionej, nieprzerwanie od lat, muzyki

Moje piosenki i moje chwile odchodzą

Odpływają

niedziela, 15 czerwca 2025

Truskawki jeszcze niedojrzały

Patrzę na to wszystko co odchodzi

I te wszystkie noce na balkonie nagle przepadły

I myślę, że gdyby nie ta impreza to wszystko potoczyłoby się inaczej

Ale jest jak jest

I tego nie da się zmienić

Nie potrafię udawać że potrafie mu zaufać

Bo nie potrafię

I ten pocałunek choćby w policzek

Zmienił jakby wir mojego świata

Nieświadomie zrobienie czegoś kosztuje dwa razy drożej

I patrzę jak odchodzę z żarem w ręku wśród zachodu

Nawet truskawki jeszcze niedojrzały, a ja już przegniłem

Tak jakbym zostawał jedzony przez robaki

Czasami czuję pewne rzeczy tak jakbym nimi był

I przepraszam za to ale nie umiem pościelić inaczej łóżka

Mam na sobie ten dres

Miałem go założony w dni poznania ciebie

I mam w dniu w którym musimy się rozstać

W tym mieszkaniu

W tym pokoju 6x6

Na tej wersalce

Jeziora już nam nie zaśpiewają jak na początku

Już nie wpadnę w to bagno drugi raz

Może wtedy coś to znaczyło?

sobota, 14 czerwca 2025

Miś w kształcie pszczółki

Leżałem na tym misiu w kształcie pszczółki

Nie wiem dlaczego te łzy same leciały mi leciały na jej główkę

Ja już nie umiem kontrolować to, czego nie da się długo kontrolować

Chyba się zmieniłem

Chyba już ta pszczółka nie wystarcza

I ja nie wiem

Bo przecież pszczółki są wystarczalne

Chciałem być czyjąś pszczółką

Chyba nie jest mi to dane

I tak za niedługo zniknę, jak pszczółka co kilka miesięcy

Okropne

Mimo że niedawno wzrosłem, to znów muszę upaść

Może urodzę się znowu na wiosnę

Powoli już wątpię

We wszystko

I we mnie

Odeszłaś

Było ciężko mi uwierzyć że mnie nie chcesz

ze nie odczytasz i że nie odpiszesz

ale wybralas

naprawde

mysle ze teraz

to juz chyba koniec

odeszłaś

środa, 11 czerwca 2025

Pożegnałem się z wami w snach

Wczoraj

Śnili mi się wszyscy moi starzy przyjaciele

I nie byliśmy w dobrych kontaktach

Nawet się nie lubiliśmy

Próbowaliśmy ze soba rozmawiać, ale chyba nie potrafiliśmy

Sny chciały mi pokazać

Że to już jest koniec

Że już nie da się odbudować, każdego naszego wspomnienia

Że z siebie chyba już wyrośliśmy

W śnie mnie nie lubiliście

W trzymaliście się razem, a ja byłem sam

Szkoda, że te role się odwróciły

Zawsze byłem jedynym facetem w tej grupce

Może dlatego nie byłem traktowany poważnie, może dlatego czułem się obcy dla was,

gorszy

Chciałem się upodabniać i robić rzeczy, które wy robiłyście, a później zrozumiałem, że mi nie wypada

Teraz to wiem

Po raz kolejny, sen podpowiedział mi jak bardzo zjebałem

Że tak naprawdę, ja nigdy nie należałem do naszej paczki

Teraz to rozumiem

Pożegnałem się z wami w snach

Z każdą jedną osobą

Teraz wiem

Że już siebie

Nie potrzebujemy

wtorek, 10 czerwca 2025

To biurko

 Nie wiem czy to biurko powinno być moje

Ja i moje zadania, których sam nie potrafię rozwiązać

Moje życie, którego nie potrafię ogarnąć 

To jest coś dobrego, ale nie zawsze


Staram się szeptać cicho o tym jak się czuję 

Mam wrażenie że nie chcesz tego słyszeć 

Rozumiem to

Nie muszę być najważniejszą częścią twojego serca 


Czy ja w ogóle powinienem tego oczekiwać? 

Chcę tego? 

Powinienem chcieć? 


Czasami

Czasami chce więcej niż powinienem

Nie wiem dlaczego


Mijają lata a ja dalej stoję w miejscu

Nie chcę tego zmarnować

Lata lecą tak szybko, a ja nie umiem z nich korzystać


Nie wiem już czego chce


Aniołom szepnij tu

 „ Ale już jest po, więc aniołom szepnij to

Że tęskni ktoś za dotykiem twoich rąk

Że głodowałeś za dnia, ale dawałeś ile się da

Już jest po, więc aniołom szepnij to”

~ Sanah

niedziela, 8 czerwca 2025

Jechałem pociągiem

Jechałem tym pociągiem, prosto do ciebie

Abyś zrozumiał, że przyjadę i wrócę

To ja zawsze wracam

Nie zostawiam, nie bez wyjaśnienia

Więc, jeśli kiedyś

Będziesz miał wątpliwości

Przypomnij sobie, jak bardzo pisałeś, że kochasz mnie strasznie

Nie widzisz życia poza mną

Bardzo chciałbym żebyś mnie tak kochał

I mam nadzieję, że naprawdę kochasz

Że jestem naprawdę i, że jestem na zawsze

Jadę tym pociągiem, ale wrócę

I ty też wrócisz

Nie chce nic bez ciebie

Naprawdę

Więc wrócę pociągiem

 Kiedy umrę kochanie 

piątek, 6 czerwca 2025

pozwól

pozwól

jeśli czujesz,

że nic nie możesz,

że to cię dusi —

pozwól mi cię puścić.

choć to mnie łamie.

nie chcę cię trzymać

w miejscu, które boli.

nie chcę siebie tracić

w ciszy, która krzyczy.

myślałem za nas.

chciałem spokoju,

domu,

ciebie.

ale nie spytałem —

czy ty też.

przepraszam.

zostaję po godzinach,

żeby nie czuć.

wracam do pokoju,

który jest tylko ścianami.

i wiem —

ty też tego nie czujesz.

nie czujesz się u siebie.

a ja myślałem,

że stworzyliśmy kąt.

nasz.

czy ty byś tego chciał?

czy byłbyś tu ze mną —

gdybyś mógł wybrać od nowa?

jeśli nie…

ja pomogę ci odejść.

nawet jeśli sam zostanę w tym wszystkim.

jest mi ciężko.

aż boli oddychać.

myślałem, że lato uleczy.

ale myliliśmy się.

ja ciebie też kocham.

bardzo.

czwartek, 5 czerwca 2025

Ja to wszystko pamiętam, naprawdę

Ciągle czuję te emocje, kiedy słucham tych piosenek

Wpływają na mnie bardzo nostalgicznie i w chwili znajduje się w tamtym miejscu

W tych latach

Tęsknię za nimi

Tak bardzo za nimi tęsknię

Za tą wolnością i niezależnością

Za poczuciem, że mogę wszystko, że nie ma żadnych konsekwencji

Naprawdę

Tęsknię za tym

Okropnym uczuciem jest to, że już nie znam tych ludzi

A kiedyś mieli być wszystkim

Jak ja mogłem być taki naiwny?

Wchodząc do tych ruin, niby podobnych do jakiego starego, betonowego domu

A z drugiej strony, wyglądał jak mały pokój, który ma jakąś nieodkrytą historię

Myślałem że zostanę tam na zawsze

Dlatego was tam zabierałem

Czułem się tam trochę jak w domu

Jakbym dokładnie znał to miejsce

Pamiętam jak odkryłem Nibylandię

Jak bardzo chciałem zrobić z tego przyjazne miejsce dla każdego

Dlatego powiesiłem ten czerwony balonik

Żeby każdy czuł się mile widziany

Żeby każdy był tam akceptowany

Bez wyjątku

Mimo tego, że nie lubiło się każdego

Pamiętam jak poszliśmy trochę dalej

Tak kilka dobrych kilometrów

Do innego miejsca, zwanego Nibylandią- część kolejna

Niesamowite uczucie, gdy podczas burzy, musieliśmy się tam schować

Niezbyt mądrze, ale tak zrobiliśmy

Dlatego później co rok tam przychodziliśmy i robiliśmy podobne miejsce w prawie identycznym zdjęciu

Pamiętam to

Pamiętam to tak dobrze, że nie potrafi wyjść mi to z głowy

I kiedy zawsze zbliża się kwiecień, ciągle o nim myślę

No i o tobie

I o tych kwiatkach z drzewa jabłkowego

I o zdjęciach

Były robione słabym telefonem, a podstawką było drzewo

Później szliśmy dalej, i dalej, i dalej

Zawsze przed siebie

Czy torami, czy mostem

Po prostu szliśmy

Przed siebie

A teraz idę sam

Bez nikogo

I czuję ten upadek

Ja pamiętam to wszystko

Ja ciągle tym żyje, dlatego znowu nie doceniam tego co dzieje się teraz

Zatrzymałem się w czasie, mimo że pędzi coraz szybciej

Nawet pomaganie tych filmów już nie pomaga

Już

Bez was

One nie istnieją

Ja też już nie istnieję

Czekam tylko na ten upadek

Uważnie na niego czekam

I się nie boję

Nie boję się

Ale

Pamiętam

Bo pamiętam dużo

I nie zapomnę o nikim, o żadnej osobie którą poznałem w swoim życiu

Nigdy nie zapomniałem

środa, 4 czerwca 2025

Płacząc tamtej nocy na wersalce

 Chyba to już ten czas

Żeby odpuścić

Żeby zrozumieć że to było za szybko


Płacząc tamtej nocy na wersalce, zrozumiałem że tak musi to wyglądać

Że już chyba nie ma nadziei na to że coś się zmieni

Chyba zepsuliśmy to, co zepsute miało nie być


Jak się to stało?

Jak to możliwe, że to poszło tak łatwo i szybko?

Może chciałem za dużo? 

Może chcieliśmy za dużo?


Czy wina zawsze stoi po dwóch stronach?

Czy może to tylko moje wyobrażenie 


Czy chcemy?

Czy my to przetrwamy?


Proszę powiedz mi że mnie kochasz

Że damy radę z tym wszystkim

Wiem że bez nas będzie lepiej

Ale ja się tego boję

Ja już nie chce nic bez ciebie 

Naprawdę

Ja nie chcę bez ciebie


wtorek, 3 czerwca 2025

Wybraliście zło

Czasami ciężko uwierzyć

Że my sami gotujemy sobie taki los

Że my sami potrafimy zrobić wszystko, żeby innym było gorzej

I tylko po to

Czasami ciężko uwierzyć w to

Że kobieta, głosuje przeciwko kobiecie

Że mężczyzna jest wilkiem dla innego mężczyzny

Ciężko uwierzyć, że to może tak dzielić

Że jesteśmy podzieleni

Ciężko uwierzyć w to, że rodzina woli zło

Że nie widzi do czego to zmienia

Że za niedługo będzie tego żałować

Mam nadzieję, że będzie

Nie chciałbym być zły

Ale jestem

Jestem wręcz wkurwiony

Bo nie o to walczyliśmy

Nie walczyliśmy o osobę, która we krwi ma tylko nienawiść do innych

Że jest narkomanem, który się nawet z tym nie kryje

Że używał KOBIET, aby mieć z tego korzyści

Czasami myślę, że nawet jeśli wystawiliby wam świnie

To byście ją wzięli

Tylko dlatego

Że ma na ciele wyrysowany krzyż

Tylko ten krzyż jest z krwi

A ta krew za niedługo będzie przelana

Będę walczył ciągle

Będę wspierał i będę

Po prostu będę

Bez względu na to, że nie mam siły

Ale

Będę

niedziela, 1 czerwca 2025

Miłość

Miłość jest dobra, nie jest zła

Ona powinna chcieć dobrze

Powinna kochać każdego dnia o poranku i o zachodzie

Miłość jest bezinteresowna

Miłość powinna kochać w każdym miejscu, nie tylko przy kochaniu

Miłość uskrzydla

Miłość nie powinna krzywdzić

Miłość powinna wspierać

Powinna spać w twoim łóżku i w twojej pościeli

Miłość nie zdradza

Miłość kocha

A kochać to znaczy miłość

Niechciałbym cię pamiętać

Niechciałbym cię pamiętać

I tego co nam robiłeś

Tego, czego się nie robi z szacunku do swojej rodziny

Niechciałbym pamiętać krzyków i bólu

I tego, że byłeś obok

A później już ciebie nie było

I tego, jak trzymałeś mnie na swoich kolanach, pokazując palcem szczeniaki

Tego, jak wychodziłeś trzeźwy, ale taki już nigdy nie wracałeś

Niechciałbym mieć tego wszystko w głowie, bo to sprawia, że nie potrafię mieć w głowie czegoś innego

To ciągle żyje we mnie

I nie potrafi wyjść

Niechciałbym czuć tego zapachu, nawet w myślach

Ale czuję

Nie umiem nie czuć

A gdy ktoś pachnie tak samo, przypominasz mi się Ty, wtedy kiedy robiłeś nam te wszystkie złe rzeczy

Kiedy starałem się ciebie zapomnieć

Ale nigdy mi się nie udało

Nie uda zapomnieć mi się czegoś, co nie jest zapomniane

I już nigdy nie będzie

Nie wiem czy sobie z tym poradzę

piątek, 30 maja 2025

Moja kochana roślinko🌱

Niszcząc tego kwiatka, zniszczyłem swoją wrażliwość

Chcąc zrobić coś dobrego, przesadzić i spróbować dać mu nowe miejsce, więcej przestrzeni i swobody- zniszczyłem go

Dlaczego ja muszę wszystko niszczyć

Dlaczego jak chce dobrze, to i tak wychodzi na odwrót

Mój kochany kwiatku, dlaczego zwiędłeś?

Czy zrobiłem coś nie tak?

Proszę, daj mi znak, że uda mi się cię jeszcze naprawić

Proszę, daj mi znak że jeszcze się podniesiesz

Chciałbym cię znowu zobaczyć żywego, pełnego koloru i sytości

Chciałbym żebyś znowu, kiedy z rana wstaje, pokazał mi swoją piękność i wrażliwość

Płakałem na twoje liście

Moje łzy podlewały twoje korzenie

Z każdą kolejną łzą, płynęło coraz więcej smutku

Coraz więcej żalu

Kochana roślinko

Chcę cię uratować

czwartek, 29 maja 2025

Wytatuowałaś mi łezkę na przedramieniu

Wytatuowałaś mi łezkę na przedramieniu.

Teraz sama dla mnie nie istniejesz.

Oddałem Ci część swojego ciała – tylko po to, żebyś zawsze była przy mnie.

A jednak… Ciebie nie ma.

Czy to naprawdę nic dla Ciebie nie znaczyło?

Czy wszystko inne jest dla Ciebie ważniejsze niż ja?

Nie potrafię tego zrozumieć.

Nigdy nie potrafiłem.

Czy naprawdę wciąż daję Ci za mało, żebyś mogła w końcu zrozumieć, co znaczy kochać swojego przyjaciela?

To wciąż niewystarczające?

Kiedy w końcu będzie?

Czy naprawdę to takie dziwne, że oczekuję Twojej obecności?

Czy naprawdę to wszystko jest dla Ciebie nie do pojęcia?

Nie chciałem tego pisać.

Ale musiałem.

Jesteś… zarozumiała

środa, 28 maja 2025

B-612

Otworzyłem okno na oścież 

Bo tak bardzo chciałem, żeby powietrze przywiało mi Ciebie 

Czekam już kilka lat i nie zapowiada się, że wrócisz kiedykolwiek 

Ach 

Chciałbym nie pisać już o Tobie, ale chyba nie umiem 

Ciągle siedzisz mi w głowie, w każdej sytuacji i nieważne, w jakim miejscu 

Jesteś wszędzie 

To nie jest nic złego, że jesteś moim wszechświatem 

Choć czasami mam wrażenie, że ja dla Ciebie nie 

I to boli najbardziej 


Zastanawiam się, czy jestem, którąś z jedną tych planet, czy raczej małym pyłkiem, który wędruje na Drodze Mlecznej 

Zastanawiam się, czy jestem kimś więcej niż tylko asteroidą B-612 

Bo przecież chyba wiesz, co to za asteroida? 


Będę czekać przy tym oknie, otwartym na oścież 

Zobaczymy co się stanie.

poniedziałek, 26 maja 2025

użalacz

  Za bardzo mnie skrzywdziłaś, akceptując coś, co nie jest akceptowalne. 

Czy  będąc innym, jesteś gorszy? 

Czy będąc innym, masz akceptować niesprawiedliwość? 

Czy będąc mną, mam być kimś kim nie chce być? 

 

Powiedziałaś mi, że ciągle się użalam i wiem, że masz racje 

Tylko, że ty zawsze to akceptowałaś 

Nigdy mi tego nie powiedziałaś. 

A gdy wybuchła bomba między nami, wyrzuciłaś każdą małą cząstkę, tylko po to aby mnie skrzywdzić. 

Czyli ciągle ukrywałaś w szafie coś, co w końcu musiało wyjść? 

Czyli nie znałem cię wcześniej? 

Czyli ukrywałaś to, że tak naprawdę jestem tylko osobnikiem, który zawsze jest skrzywdzony i nie patrzy na pozytywy? 

Jak mogłaś udawać? 

Dlaczego to zrobiłaś? 

Powiedz mi tylko, czy uważasz, że to co się działo u mnie, nie było powodem moich smutków? 

Czy znowu się użalam? 

 

Może powinienem nosić imię “Użalacz”?  

sobota, 24 maja 2025

Pewnego słonecznego dnia

Pewnego, słonecznego dnia, gdy słońce jeszcze nie wstało dokładnie

Widziałem go na promenadzie

Nie wydawał się za specjalnie inny, a wręcz przeciwnie, wyglądał na kogoś kto stracił wszystko co miał, a teraz błąka się sam.

Otchłań smutku chyba go zabierała. Wcale nie powoli. Tonął już od dawna

Wydawało mi się że chce zamieszkać w tym jeziorze

Tak jakby chciał tam zamieszkać i stworzyć nowe życie, nowy świat.

Może lepiej by było, gdyby faktycznie tam został. Może otoczy się ładnie zielonymi wodorostami i zamieszka z nimi na zawsze. Było widać to w jego oczach. Naprawdę. Było to widać tak wyraźnie, że wyraźniej się już nie dało.

Wydaje mi się że chyba go tracimy. Nie widać, jakby mu to przeszkadzało. Puszczę go wolno.

czwartek, 22 maja 2025

Poleżę sobie w smutku sam DWA

Zebrałem się z podłogi,

choć wciąż nie miałem komu mówić.

Na stole zimna herbata,

i ptaki wciąż śpiewały — jakby mnie nie było.

Wyszedłem.

Nie na długo.

Ale wystarczyło, by zobaczyć,

że nie wszystko umarło.

środa, 21 maja 2025

Poleżę sobie w smutku sam

Poleżę sobie w smutku sam

Nie mówiąc o tym nikomu

Poleżę sobie w smutku sam

Z ramionami wzdłuż ciała

Poleżę sobie w smutku sam

Na przeciwko sufit słaby

Poleżę sobie w smutku sam

A zza okno będzie słuchać śpiew ptaków

Poleżę sobie w smutku sam

Żeby nikt nie pytał gdzie jestem

Ach

Boję się że poleżę w smutku sam

Przy tobie w smutku leżę sobie sam

Obok leżysz sobie z kimś

Ja już nie leżę w smutku sam

niedziela, 18 maja 2025

Po wielu miesiącach

Najsmutniejsze było to

Kiedy zobaczyłem cię po wielu miesiącach

I tak cieszyłem się na to spotkanie

Tak bardzo tego wyczekiwałem

Tak bardzo tego chciałem

Czekałem

I czekałem

A kiedy się pojawiłeś

Musiałeś przedstawiać się jeszcze raz

Nie poznałeś mnie

Zapomniałeś

I kiedy powiedziałeś że nie pamiętasz

Moje serce pękło na milion kawałków, kolejny raz

Nie sądziłem że możesz mnie zapomnieć

Przecież tańczyliśmy razem do piosenek

Śmialiśmy się z piosenek

Chodziliśmy na spacery

Specjalnie zakładałem ci dwie różne skarpetki, bo byłeś trochę jak ja

Jak wujek

Gdy mi cię odebrano

Nie potrafiłem się z tym pogodzić

I żyłem codziennie z myślami intymnymi czy kiedyś się spotkamy

Czy te wspomnienia zostaną z tobą

Ale nie zostały

I ty też odszedłeś

Bo nie miałeś wyboru

Dalej o tobie pamiętam

Nasz wszechświat

A co jeśli wszechświat jest skończony

Tak jak my

Całe życie mi mówiono, że jest nas więcej

Że nie jesteśmy sami

Może mieli rację?

Wszechświat jest niesamowity

Nie potrafię pojąć tego, że on w ogóle jest

Istnieje

Na co dzień o tym nie myślę

Ale gdy już pomyślę

Działa to na mnie intrygująco i irytująco

Dlaczego nie potrafię zrozumieć tego, że jesteśmy tylko ziarenkiem piasku na pustyni.

Dlatego

Może Mały książę istnieje

Może dlatego oddał swe życie, by podróżować po wszechświecie, aby znaleźć Różę

Wybije zaraz 3 w nocy

A ja ciągle się zastanawiam

Ile tak naprawdę jest wszechświatów

I dlaczego

Ty jesteś

Każdym z nich

———————-

moja nowa książka „moje noce na balkonie” już dostępna https://ridero.eu/pl/books/moje_noce_na_balkonie/

sobota, 17 maja 2025

piątek, 16 maja 2025

MOJE NOCE NA BALKONIE- NOWA KSIAZKA

TU KUPISZ KSIAZKE

DZIEKUJE!!!


moje noce na balkonie- KLIKNIJ

Odpowiedz mi sama

 Kiedyś myślałem że pełnia może być codziennie

Tak zebym nie spał do późna
Żeby patrzył w gwiazdy i w księżyc
I myślał o tobie

Tylko czy myślenie o tobie da mi satysfakcję?
Pomoże?
 Zastanawiam się czy jest jeszcze sens
Patrzenie na niebo
I gwiazdy
I księżyc

Jest sens? 
Odpowiedz mi sama

czwartek, 15 maja 2025

Muszę pomyśleć

 Wiem, że czasami oburzam się bez powodu

Ale momentami mam dość ciągłego myślenia za Ciebie

I tego że

Muszę wszystko poprawiać


Jesteśmy dorośli

Jesteśmy już na tyle ogarnięci, że powinniśmy rozumieć siebie na wzajem

Powinniśmy być na tyle ogarnięci żeby żyć dobrze

Na spokojnie


Już sam nie wiem jak to z tym wygląda


Chyba muszę pomyśleć 



środa, 14 maja 2025

czekam na ten moment

 naprawde czekam na ten moment
kiedy to wyjdzie
i kiedy mi wyjdzie

bo siedze ciagle
i siedze
i obrabiam i poprawiam

dlatego malo mnie tutaj

ale szykuje i bede
nie chce sie zawiesc
znowu

i was
i ciebie



niedziela, 11 maja 2025

Pętla czasowa

 Czy piatek czy poniedzialek

Ciagle podobnie

Bo


W poniedzialek czekasz na piatek

W piatek czekasz na dlugi weekend

W weekend czekasz na dlugi urlop

Po urlopie czekasz na koniec jesieni

Po jesieni na wiosne


I tak ciagle


I tak mija czas


Moze my potrzebujemy czegos wiecej

Korzystnie korzystania z czasu

Tutaj tego nie ma

Wpadlismy w pętle czasowa

I nie wiek czy da sie z niej wydostac

Ja tylko jestem kamieniem

sobota, 10 maja 2025

Boje sie

 No ja wiem ze to bylaby nieprawda

I jest nieprawda


Ale snilo mi sie ze twoje cialo powedrowalo przez ekran do kogos innego

Boje sie tego

Podswiadomie gdzies dalej to siedzi

Choc wiem ze to jest niemozliwe


Ciagle boje sie o nas

Tak jakbysmy mieli juz swoj koniec zapisany

A ja nie chce

Boje sie tego

Dlatego boje sie ze spodoba ci sie ktos inny 

Ze ja juz nie bede nim


Taki cholerny strach

Tak straszny ze trudno go sobie wyobrazic


Boje sie

czwartek, 8 maja 2025

Zwątpiłem

 Zwatpilem


Dzisiaj pierwszy raz

Chyba pierwszy raz

Zwatpilem w to co robie dla ciebie

W to jakie male rzeczy ci daje


Zwatpilem w to ze kiedys mi podziekujesz

Zwatpilem w to ze kiedykolwiek zobaczysz jak bardzo male rzeczy sa wazne i jak bardzo sprawiaja ze druga osoba czuje sie wazne

Wysluchana


A ja

Zwatpilem juz ze mnie sluchasz

Ze chcesz mnie wysluchac

Zwatpilem w to ze interesuje cie to co mam dopowiedzenia 

W ogole myslisz ze moge miec cos dopowiedzenia?

Myslisz ze moge miec o czyms pojecie?

Czy moze myslisz ze juz niczego sie od nikogo nie dowiesz?


Wiem

Ze nie wiem duzo

Albo ze nie wiem nic

Ze jestem tylko osoba ktora slucha i ma rozumiec, ale najlepiej zeby nic nie mowila bo jej to nie wychodzi


Ja jestem ta osoba


Zwatpilem ze moge o cos walczyc

zwatpilem ze jest sens


I dlatego pierwszy raz dzisiaj

Zwatpilem w nas


środa, 7 maja 2025

Ciagle inna rzeczywistosc

 Wbijajac kolejny raz

Te same krzywdzące slowa

Te same nadzieje

I to co uznajesz za glupie 


Dzieki temu

Tez mnie wbijasz

Tez jest tak jak mialo nie byc

To nie mialo tak wygladac


A rzeczywistosc

Ciagle sie zmienia

Ciagle jest inna

I juz 

Bez ciebie

wtorek, 6 maja 2025

Żyłem nadzieją

 Niewazne gdzie sie pojawie

Zawsze cos jest nie tak


Niewazne co bym zrobil 

To zrobie to zle


Bo ja ciagle czuje sie winny

Ale jestem gotowy na nowa droge

Jestem gotowy na to co mi powiesz

Tylko powiedz ze powiesz


Ja chce z toba porozmawiac

Chcialbym z toba porozmawiac 

Jednak od dawna sie juz nie rozumiemy

Od dawna juz cie nie ma w srodku

Zostawilas to za soba

A ja

Ciagle czekalem w naszych miejscach


Ciebie to nie obchodzi

Ale ja

Zylem nadzieja

niedziela, 4 maja 2025

Czas radosci z toba

 Czas radosci z toba
Boje sie ze moze sie skonczyc w kazdej chwili
A jak sie skonczy to co zrobimy?
Jak postąpimy?

Ja nie chce myslec o tym

Dlatego wstaje w poniedzialkowy poranek
I zapominam o wszystkim
Bo moge pamietac tylko o pracy

Szklana butelka sprzed 10 lat

 Dzisiaj z rana 

Jezioro nie bylo spokojne

Tworzylo małe fale poprzez delikatny wiatr

 Po raz kolejny przywołał mi wspomnienia

Tym razem


Wtedy kiedy w butelke szklaną wkładałem list i rzucałem w wisłe

Teraz zastanawia mnie to czy do kogos dotarła

Czy ktoś ją przeczytał


A nawet gdyby

To pewnie sie uśmiechnął przez te błędy ortograficzne

Choć miałem wtedy tylko 14 lat 

Wiedzialem ze juz zawsze bede taki jaki jestem


Juz zawsze bede malym wrazliwym chlopakiem, ktory swe emocje wysyła w swiat

Ktory czuje inaczej

I inaczej to widzi


Nie uwazam siebie za wyjatkowego 

Ale boje sie ze jestem jedyny na swiecie

I ze chyba 

Nikt mnie nie zrozumie

Tylko te fale 

Tylko ten wiatr


Juz nikogo nie mam

czwartek, 1 maja 2025

Ten las

 Nie wiem jak opisac ten las


Bo za snia wyglada tak bezpiecznie i przyjaznie

Masa motylkow i pszczolek

Masa wspanialych roslin i ptakow

Czuc mozna bezpieczenstwo


Noca zas wychodza koszmary o ltorych lepiej nie wsoominac

Tak jakby ciagle ktos cie obserwowal a ty nie wiesz skad i z ktorej strony


To ciekawe


Niby jesteście zaprzyjaźnieni i tacy dogadani

A jak dochodzi co do czego to tylko cie straszy i knuje za twoimi plecami

Tylko ze moje plecy sa teraz twardsze niz twoj noz


I juz sie nie boje

Juz wiem jak zostac sam 

Juz to rozumiem


Niepotrzebnie wychodzisz tam gdzie cie nie chca

Tam gdzie wiecznie obserwuja i komentuja

Tam gdzie

Nikt inny na ciebie cie czeka tylko twoje koszmary


Daj sobie z tym spokoj

No i chyba

Daje

Lub juz

Dalem

środa, 30 kwietnia 2025

Tej poezji

 Pamietaj o mnie jeszcze przez chwile

Ja chyba nigdy nie zapomne choć probowalem juz tyle razy

Bo chcialbym

I chcialbym cie nie pamietac

Czy dalej jesteś tą dziewczyną?


Słucham tej poezji

I zastanawiam sie gdzie uciekły mi trzy lata z życia

Gdzie


A teraz pustka tutaj i tam

W twoich oczach tez


Znowu ona

 Dzisiaj mysle o niej

I nie moge przestac


Straszne to sa mysli

Nie chce ich miec  ciagle i ciagle

Ale mam

I tego nie zminie

Chyba


Srednio dzisiaj z samopoczuciem

Ale dobrze nie moze byc ciagle

Wiec tak jest

I tak chyba bedzie

niedziela, 27 kwietnia 2025

Cos nowego i swiezego

 Czasami chodze promenada

I zastanawiam sie

Co ja jeszcze tutaj robie

Bo pomimo tego ze jest pieknie

Juz nie czuje tych emocji ktore czulem na poczatku

To niesamowite jak szybko emocje moga ulec zmianie


Ale jestesmy tylko ludzmi

A ja jestem tylko zagubionym Adrianem

Ktory szuka swojej drogi do domu


Nie wiem gdzie jest moj dom

Probuje go znalezc

Probuje i ciagle probuje 


Mijajac innych ktorzy zyja

Chca zyc


A ja z kazdym dniem czuje sie coraz bardziej winny

Ze tkwie gdzie tkwie

Ze mam co mam

I nie mam czego nie mam


Ja chyba potrzebuje od nowa

Potrzebuje nowej ksiazki

Nie tylko rozdzialu


Chce czegos nowego i swiezego


Znowu

piątek, 25 kwietnia 2025

Zawsze dam sobie rade

 Przez chwile balem sie ze trace cie na zawsze

Znikalo wszystko po kolei, nawet male rzeczy

I to zawsze bylo przerazajace i ciezkie


Jestem trzezwy


Naprawde


Teraz naprawde jestem trzezwy

I juz nie chce do tego wracac

Trzezwosc nie zawsze wystepuje tylko w alkoholu, bo tego nigdy nie tkne 


Dopiero zaczynam od nowa sie odtruwac 


Czasami boje sie reakcji mojego ciala

Bo roznie reaguje

Ale wiem

Ze zawsze dam sobie rade


Z wami czy bez was

Zawsze dam sobie rade

czwartek, 24 kwietnia 2025

Czy

 Czy stac mnie jeszcze na cos wiecej

Czy ciagle bede myslec o problemach
Ciagle myslec to tez nie jest dobrze
Ale ktos musi to zrobic

I wstawac rano przed budzikiem
Juz wiesz ile to kosztuje
I ile to kosztowalo wczesniej

Zrozum to w koncu

Nie chce jeszcze utonąć 

Swiat po mnie depcze

 Czasami czuje tak jakby walil mi sie swiat

Jakby juz nic na mnie nie czekalo
Jednego dnia wali mi sie swiat
A nastepnego dnia powoli ten swiat sie odbudowuje
I tak ciagle i ciagle

Nie wiem czy jesg to zdrowe

Bo ciagle oczekuje od swiata ze bedzie dla mnie łaskawy
Ze da mi sile
Ze mi pomoze

A ja leze na ziemi a swiat po mnie depcze 
Dlaczego musi byc tak jak jest
Czy to jest dobre?

Procz D tutaj wielu osob nie spotkalem
I boje sie ze juz nie spotkam 

Swiat jest dobry i zly
Przeciez nie moze byc zly czy dobry 24/7 prawda?

To jacy sa ludzie?

poniedziałek, 21 kwietnia 2025

Wzialem twoje ksiazki ze soba

 Wzialem twoje ksiazki ze soba
Po to zebys ciagle mogla byc ze mna

Stara ty
Ta ktorej jeszcze zalezalo
Ta ktora pisala te ksiazki dla mnie
I opisywala nasza historie skrycie

To

To niesamowite jak czlowiek moze ulec zmianie
Bo to przeciez juz 10 lat
A kiedy to zlecialo?
Kiedy to sie zmienilo? 
Gdzie sie zgubilem po drodze?
A ty dalej mnie nie znalazlas

I boje sie ze juz mnie nie znajdziesz

niedziela, 20 kwietnia 2025

Kocham was

 Kocham was


Kocham was jak niebo kocha slonce

Kocham was jak ptaki kochaja latac

Kocham was jak jak pszczolki miod


Za kazdym razem coraz ciezej

U dopiero kiedy zauwazysz ze ktos za toba placze

Wtedy zaczynasz sobie uswiadamiac ze jestes dla kogos wazny

Ze łzy to nie tylko tesknota

Ze usmiech to nie tylko mimika


Te wszystkie emocje maja znaczenie 

Znaczysz cos wiecej niz tylko BYCIE 

A ja chyba dla was znacze cos wiecej

I nawet chyba sie tak czuje 


Jak to mozliwe ze jedni potradia byc ze mna codziennie, nieustannie, kilka, a nawet kilkanascie godzin

A drudzy nie potrafia poswiecic mi godziny


To sa osoby 

Im na mnie zalezy

Oni mnie chca i wyczekuja

A ja wyczekuje was


Kocham was

sobota, 19 kwietnia 2025

Upokarzające

 Chyba zrozumialem 

Ze wcale nie jestem na tyle wazny

Ze wcale nie musze przyjezdzac wczesniej

Bo przeciez ciezko wam znalezc godzine dla mnie


To takie


Upokoarzajace


Tak jakbym w ogole nie istanial

Tak jakbym przestal istniec kiedy wyjechalem

Czy to swiadczy o tym ze to nie te osoby?

Nawet jesli ta znajomosc trwa 10lat

Lub 15lat


Nie kazdy musi byc na zawsze

Powoli to rozumiem

Ze chyba

Nie ma czegos takiego jak na zawsze


Nie bede dla was 

Nie jestem dla was

Nic dla was nie znacze

Albo tego nie pokazujecie

Moze tego nie umiecie

Albo ja nie umiem


Ciezko jest byc tym ktory przyjezdza i wyjezdza

Bo wy tu jestescie zawsze

Ja krotki czas

I godzina

Dlatego to mnie boli 

Ze nawet godziny nie znajdziecie


Juz naprawde

Mam dosc

 Odbierz ode mnie

czwartek, 17 kwietnia 2025

Nareszcie tutaj jestem

 Nareszcie tutaj jestem.

Tutaj

Gdzie to wszystko sie zaczelo
Gdy to postanowilem

Tutaj gdzie jest kazdy i nikt

Jestem tutaj

Na chwile
Ale jestem

środa, 16 kwietnia 2025

Zaraz ide

 Zaraz ide w te miejsca

Tak

W te miejsca


Nasze miejsca

W miejsca ktore jeszcze jakis czas temu zyly

Byly uzywane

Były pielęgnowane 


Niesamowite jak dwa lata zlecialy jak za mrugnieciem oka

Naprawde nie wiem gdzie ten czas przepadl

Nie wiem gdzie go zabrali

I nie wiem kto go zabral


Z wami juz dlugo nie ma kontaktu

To nie tak za od razu zaluje tego czasu

Tylko zastanawiam sie gdzie sie podzialiscie

Wy wszyscy ktorzy byli

Gdzie wy jestescie?


Wracam pociagiem i bede za kilka godzin

A juz mysle o tych miejscach 

O Nibylandii


Gdzie sie podzial nasz wlasny swiat

wtorek, 15 kwietnia 2025

 Musisz mnie wypuscic na chwile

Masz mnie na czas

 Ty na mnie nigdy nie czekasz

Zawszs masz mnie na czas

Przyzwyczailes sie do tego

A ja do tego dopuscilem

Nie powinienem


Ludzie przyzwyczajaja sie do dobrego

Dosc szybko

I tak jak sam mowiles

Dasz palec a wezma reke


To dosc znajome

I szczerze

Juz nie mam na to sily


Historia ciagle sie powtarza 

I do tego tez dopuscilem


Dlaczego ja zawsze godze sie na takie rzeczy?

Dlaczego ja nigdy nie potrafie odpuscic


Zawsze musze gdzies tam i cos tam

Cos dodac

Cos ujac

Osadzic


Tez sie ucze

Tez sie ciagle ucze

A ucze się troche na tobie

I na sobie tez


Mam prawo na zle emocje wobec ciebie

I wobec siebie tez

poniedziałek, 14 kwietnia 2025

Lata lecą

 Nawet najmocniejszy wezel moze sie czasami rozluznic


I nasz sie chyba poluzowal

Jakos tak

Odpuszcza powoli

Czuje jak sie coraz bardziej rozluznia


Tak czasami jest

Tak czasami musi byc


Dlatego ja nie chce cie juz dusic soba

Lata leca dlatego

Nawet i on odpuszcza

sobota, 12 kwietnia 2025

Na tamie

 Chcialbym usiasc na tamie


Dziwna chec spelnienia

Czasami niemozliwa

Ale dalej chcesz to spelnic


Tak po prostu

Zeby bylo spelnione

Dla spokojnej glowy


Na to wyglada 

Kazdy na ciebie inaczej spoglada 


Nie chce utonac w tej tamie

Ja chcialem tylko usiadc

Zajrzec

A teraz nie wiem jak mam poradzic sobie 

No wez prosze cie

czwartek, 10 kwietnia 2025

Idealny obraz

 Wstaje przy tobie 
Juz dzien jest lepszy
A jak cie przytulam
To czuje uczucie

I leze zanim pojde do pracy
Patrze i przytulam cie dopoki nie wyjde
Patrze na ciebie
Na twoje rysy twarzy

Jestes jak idealny obraz 

środa, 9 kwietnia 2025

Przepraszam cie

 Przeciez ja cie kocham


Nie mysl nigdy inaczej

Naprawde

Kocham cie


I juz nie wiem w jaki sposob mam to przekazac 

Bo coraz czesciej mi sie nie udaje

Ale naprawde kocham cie


Nie wyobrazm juz sobie zycia bez ciebie

Nie wyobrazam sobie wstawac bez ciebie obok

Nie wyobrazam sobie ze moge na ciebie rano nie patrzec i nie mowic ze jestes moim skarbem i promyczkiem


Rozswietlasz mi dzien

Rozswietlasz mi zycie

Jestes jak swietlik ktory wskazuje droge


Nigdy nie chce zebys czul sie zle

Nigdy nie chcialem cie skrzywdzic specjalnie 

A mysle ze ciagle to robie

Dlatego jestem na siebie tak bardzo wsciekly


Nie potrafie zostawic ludzi przy sobie

Ciagle ich odrzucam

Ciagle czegos wymagam a sam niczego nie daje


Przepraszam cie

Naprawde cie przepraszam

poniedziałek, 7 kwietnia 2025

Ostatni rozdzial

 Ze zmiana wiaza sie jakies konsekwencje


Bo kiedy stamtad odchodzilem w podswiadomosci wiedzialem i czulem ze juz nie bedzie tak samo

Ze jak wroce to juz nie spotkam te same osoby ktore zostawilem wyjezdzajac


I ja wiem 


Zmiany sa zawsze ciezkie

Ale musialem zadbac o siebie, o swoje zdrowie i o swoje zycie

Bo czulem jak sie konczy 

Czulem ze jeszcze troche i koniec


Problem polega na tym ze no nie da sie wyjechac bez zmartwien

Ciagle zagubienie ale chec zycia

A z drugiej strony chcesz wrocic

Ale sie po prostu juz nie da 

Tamto zycie juz nie istnieje

Juz go nie ma 


Pisze nowa ksiazke

A nie wiem ktory to rozdzial

I jak bedzie nazywal sie

ostatni rozdzial

W jednym miejscu

 Siedze przed blokiem
Na tym mokrym chodniku patrzac w ksiezyc
I zastanawiam sie gdzie zaprowadzi mnie kolejny sztorm
Gdzie tym razem wyladuje
Gdzie poplyne razem z nim

Ciezko jest mi zyc w jednym miejscu

niedziela, 6 kwietnia 2025

Lubie ten tekst

 Gdy odeszlas

Moje serce znowu sie rozpadlo

Tylko tym razem

Cale


Nikt nie moze go odbudowac

Tylko ty


Gdy odeszlas

Stalem sie pusty

Bez empatii

Bez zycia


Bo ty dawalas mi to zycie

Ty dawalas mi wszystko co najlepsze

Twoj usmiech sprawial ze mialem ochote wstac z lozka

Twoj smiech sprawial ze czulem sie szczesliwy

Nigdy w zyciu

Nie widzialem tak szczerego usmiechu

Nikt nigdy

Nie sprawial ze chcialem zyc


Naprawde

Dzieki tobie chcialem zyc

Chcialem czerpac to co najlepsze


Co sie z nami stalo?

Co sprawilo, ze tak latwo odpuscilismy?

Czy mozemy jeszcze raz to odbudowac?

Czy mozemy znowu sie przyjaznic?

Zaczac wszystko od nowa

Bez przykrych slow, ktore nas niszczyly


Znowu do tego wracam

Znowu za toba tesknie

Myslalem ze sie z tym pogodzilem

Ale wydaje mi sie

Ze nie da sie z tym pogodzic


Juz zawsze bedziesz dla mnie 

Najwazniejsza czescia

Mojego zlamanego serca

czwartek, 3 kwietnia 2025

Coraz czesciej mam ochote

 Coraz czesciej mam ochote


Tak jakbym od nowa cos przezywal

Bo to tam, a to tam

I tak ciagle


Ja chyba to powoli trace gdzies

Znika 


Twoje imie ktorym do ciebie mowie 

Kojarzylo mi sie z czyms cieplym, przyjemnym, potulnym.

Nie umiem go juz chyba uzywac


Od pewnego czasu zastanawiam sie (ale nie o tym, o czym myslisz) jak nie zyc w codziennej beznadziejnosci

Codziennej nicosci

Czuje jakby tlen powoli znikal

Tak jskby zaraz mial po prostu zniknac


Nie wiem dlaczego tak jest


Nie jestem chyba szczesliwy

Nie ze z toba nie, tylko ogolnie

Mam pecha w zyciu

Przykro mi ze tak mysle, bo wolalbym tak nie myslec

Ale mysle

No i coz


Ja juz nie chce robic pewnych rzeczy

Tylko ciezko mi przestac 

Nie potrafie tego zrobic i chyba nawet nie chce przestac

Nie wiem co to mi daje

Bo juz nie szczescie 

Juz nie euforie 


Ja juz nic nie czuje

Naprawde

Ja nic nie czuje i nie obchodzi mnie co sie ze mna stanie


środa, 2 kwietnia 2025

Kiedy zakwitne

 Zyłem w przekonaniu ze nigdy nikogo
Ze sam zrobie 
Ze zawsze sam gdzie nikogo nigdy

Teraz to ciekawe akurat
Siedzac tutaj 
Myslac
Zyjac i kochajac

Kwiecień juz kwitnie
A ja kiedy zakwitne

poniedziałek, 31 marca 2025

W marcu

 Ostatni post w marcu


Czasami czuje sie jak mąka przez sitko

Albo przeszyty przez kolce

Tylko ty potrafisz trafic w ten sposob doslownie i najmocniej


Czasami nie moge uwierzyc w to co do mnie mowisz na tym fotelu

Przy brudnym biurku

Na głuchej podlodze


Widze ten wzrok wyzszosci czasami

Choc wiem ze nie jestes zly to

Czasami czuje sie


Inaczej niz gorzej

To inne uczucie i go chyba nie znalem wczesniej

Wiec nie umiem go nazwac

A ty 

Nigdy nie napiszesz pierwszy pozniej

i zawsze czuje sie winny

naprawde, za kazdym kolejnym razem czuje sie winny coraz bardziej

Nie wien dlaczego to ciagle ja 

Ciagle moja wina


Ciagle

Ciagle popelniam bledy

Bo jestem jednym wielkim bledem

i wiem o tym

Ze czasami mowie cos czego nie potrafie uzasadnic i wytlumaczyc

macie nad tym przewage

Dlatego wiecie ze mozecie

Dlatego sobie pozwalacie

I chyba to rozumiem

Ale to sprawia ze chce sie zamknac w swojej beznadziejnosci jeszcze bardziej i bardziej

Czasami czuje ze to specjalnie 


I chyba 

To specjalnie 

To tez staram sie zrozumiec

Ale wlasnie 

Ja sie staram za bardzo zrozumiec 

ale juz odpuszam 


Chce juc w tym odpuscic 

Czesc mojej czesci gdzies odleciala 


Teraz

sobota, 29 marca 2025

Wybieram ludzi ktorzy nie wybieraja mnie

 Dlaczego ciagle wybieram kogos kto nie wybiera mnie

Ciagle tylko poznaje i zegnam

Nikt nie wybiera mnie

Kazdy inny ma temperament 

A ja go chyba nie mam 


Dzisiaj jestem szczesliwszy

Dzisiaj jestem weselszy

Ale wiem ze to wroci

I wroce do ciebie

Dlatego sie boje


Bo boje sie ze wroce

Mimo tych wszystkich krzywd

Dalej

Dalej sie boje

I wspomnienia powroca na nowo

Stare miejsca znowu stana sie nowymi wspanialymi miejscami


Pamietasz je, to co 10 lat temu?

Czy dalej to pamietasz?

Czy chcialabys wrocic na chwile i dotknac

Poczuc

Nie tylko mnie

Tylko te miejsca


One stworzyly wszystko

To one pamietaja nas szczesliwych

My juz dawno nie jestesmy szczesliwi


Wydaje sie jakby to bylo niedawno

A to

10 lat

Przerazajace jak szybko minal mi czas


Popieram eutanazje

Wiec chyba trzeba ja wykonac

piątek, 28 marca 2025

Serce na mnie

 Otowrz serce na mnie

Na twe przyjemnosci

Na kartke na stole

Na wiersz o tobie

Przyniose ci nawet sliwke w czekoladzie


Badz ze mna poki mozesz 

Do odejscia twojego na wieczor

Do prania nastepnego

Czy do 

Innego

wtorek, 25 marca 2025

bałagan%^&$

 jak bede miec

doswiadczenie


to porusze niebo i ziemie
galaktyke

zastanawia mnie co to jest nieskonczonosc
jak dziala 
i co robi 
ze jest nieskonczona

ciebie sie balem w niektorych dniach
a chyba nie powinienem

ciagle sie zmieniam i ciagle zalegam

ksiazki mi kiedys pomogly jak ty dzisiaj
i nie tylko
nie ciebie
i nie tutaj

jakos cie tutaj brakuje
i widze ze widzisz moje story
ale nie podchodz
nie wracaj prosze juz nigdy

bo przez ciebie milczy moje serce
idz stad
juz nigdy nie wracaj

 Kiedys mowili ze bedzie okej

niedziela, 23 marca 2025

Niedawno

 Musze wlaczyc tryb „dzialam”


Nie moge tylko czekac az samo zadziala

Az samo ruszy

Chyba wiosna da mi power

Da mi cos na co czekam


W koncu


Ale szczerze to

Te pory roku mijaja tak szybko ze sam nie nadazam

Sam chce

Lekkiego powrotu


Przeciez to sie dzialo niedawno, a tamto dawniej ale wydaje sie jakby tez niedawno


piątek, 21 marca 2025

Mrugniecie okiem

 Mija miesiac za miesiacem


Kiedys to sie tak bardzo dluzylo

I pamietam jak wracalem ze szkoly

Bylem w 6 klasie podstawowki


I przy studni

Uswiadomilem sobie ze jak mrugne

To minie 10 lat

W sekunde

Minelo juz wiecej

Ze zycie mija tak szybko ze to tez minie tak szybko

I minelo


Zobaczcie

Ja mialem 12 lat

Nawet wtedy wiedzialem ze to minie niesamowicie szybko

Minelo

I mija dalej

Minelo nawet wiecej


Bedzie mijac

czwartek, 20 marca 2025

nie jestem pogodzony z ciszą

 ja nawet nie lubie tej ciszy

kiedy jest cicho
czuje sie glosno
tam cos mowia i szepcza 
tylko tak serio dosc glosno

pzychodze z pracy gdzie tam wiele dzwiekow
do pokoju zapelnionego blahostkami
slysze nic
czuje nic
wszedzie nic

to jest tak
przerazajace

ze boje sie czegos co powinno byc naturalne
mnie karano cisza

dlatego ona jest taka kurwa bolesna

Pamietam

 Wciaz pamietam 2019

I to mrozne powietrze w noc halloweenowa

I niewiedzac wtedy tego co wiem teraz 

Bo slucham tej piosenki znowu

W ciszy

I sam

W ciemnym pokoju


Tesknie za wami kurde

I tutaj mam problem 

Bo naprawde nie wiem jak nie myslec

Co mam jeszcze zrobic zeby to odeszlo

Ten bol z przeszlosci

Nie chce byc taki do konca zycia


Pamietam was jeszcze 

Dziewczyny,

Bylyscie wtedy dla mnie dobre

I pomoglyscie mi

Wiele razy

Zawsze bede to pamietac

Dlatego mam was jeszcze w sercu i w glowie

A minelo 6 lat

To chyba jeszcze nie tak duzo prawda?


Prawda?


No to tak wlasnie

Wyglada moje rozmyslanie


Niektorzy ludzie odchodza szybciej

W myslach tez

I to akurat na plus

Chyba


Wiec tak

Pamietam rok 2019

Byl

Byl naprawde przelomowy.

wtorek, 18 marca 2025

Na mych policzkach

 Moje łzy zaschły na mych policzkach

Bo nie zdazyles ich wytrzec


Ale ciagle plyna

Ciagle gdzies kapia i czekaja az je zbierzesz do butelki

Z ktorej pozniej podlejesz nasze kwiaty

To pozwoli ci mnie zatrzymac na zawsze


Te slowa

Ciagle siedza mi w glowie 

I probuja wyplynac 

Ale nawet łzy nie moga wypchnac tego co siedzi gdzies tam w srodku


Cierpienie to cos co jest obecne w moim zyciu ciagle 

Nie umiem juz bez niego zyc

Bez ciebie tez nie umiem

Ale musze nauczyc sie zyc samemu

Pokochac siebie

Polubic swoje wady i swoje cialo ktore jest najwiekszym problemem


poniedziałek, 17 marca 2025

Czekam na ciebie w aucie

 Czekam na ciebie w aucie

Ale nie nadchodzisz

Moje łzy kapią na telefon


Juz sam nie wiem


Czy to byl dobry pomysl

W jednej chwili pękło wszystko co już zbudowalismy

To co mi dawales dluzszy czas

A w sekunde 

Zniszczyles


Nie chce 

Juz tu byc


Nie chce juz na nikogo czekac


Wszyscy i tak zniszcza to co sie zbudowalo 

A mnie

Mnie zniszczono bardzo dawno temu 

Juz teraz nikt

niedziela, 16 marca 2025

Kiedy to wszystko sie stalo

 Czasami juz sam nie wiem czego chce

To sie zmienia tak szybko ze ja sam nie nadążam 


Kiedy to wszystko sie stalo

Kiedy po raz kolejny wyladowalem w tym samym pociagu

O tym samym numerze


I znow siedze na fotelu

Patrze przez to okno

Nie widze duzo, bo slonce swieci mi prosto w twarz

Ale mj to nie przeszkadza

Wszystko widze w myslach


I to jest to czego chcialem 

Odkad pamietam

Teraz jestem tu gdzie wlasnie mialem byc


Kąpie sie w jeziorach

Marzne na promenadzie


Wiele innych


Ale wiem ze kiedys bede tam gdzie teraz chce byc

Priorytety sie zmieniaja

I mi 

Tez sie zmienily

czwartek, 13 marca 2025

Do Katowic

 Ja wiem ze dla nikogo nie jestem dobry

I mily

I jestem kapryśny i nawet nie jestem zabawny

Wszystko co robie bylo ciagle zle

I teraz tez jest zle

Ja nie pamietam kiedy bylo dobrze

I czy w ogole bylo


Pamietam jak w trzeciej lub drugiej klasie szkoly sredniej ktorej nienawidzilem

Mialem szanse by wyjechac do katowic

I zaczac od nowa

Wszystko


Chcialem w koncu oddychac

Bo ja ciagle sie dusilem

I TO NIE PRZEZ TO ZE MAM ASTME!


Ciagle sie dusze

Czegos brakuje a nie wiem czego

 I to mnie dusi kurwa


Wczoraj padlo duzo slow

I boje sie znowu

Nie wiem czy isc na promenade i oddychac pod ta brudna woda

Ale załóżmy ze jest piekna czysta

Chcialbym byc czysty i pozbyc sie tego jebanego brudu

A w nim utknalem

Jestem brudny

Jestem naprawde brudny

Jak to zmyc jak sie tego pozbyc


Ja sie

Naprawde boje

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka