nie mogę niczego udawać.
Nie mogę udawać, że tego nie chce.
Bo chcę i to tak kurewsko mocno.
Jednak czuje, że nie mogę, że to się powinno skończyć.
Nie powinno się w ogóle zaczynać.
Ale po prostu jestem głupi, bo już tyle razy się zawiodłem.
Myślałem, że może tym razem będzie inaczej.
Nie jest, znów kończę z pokrwawionymi nadgarstkami.
Znów płaczę do poduszki.
I znów nie chce pomocy.
To się będzie tak toczyć.
Dopóki sam nie zrozumiem czego chcę.
Nie życz mi szczęścia bo go nie chcę.
I tak odejdzie.
Jak ty, bo ty byłaś moim szczęściem.
W sumie każdy odejdzie.
Muszę wbić sobie do głowy, że nie jestem taki ważny jak mówią.
Jakoś tak ciężej oddychać gdy nie ma Cię obok.
Ale
Dam radę,
wiem o tym,
po prostu muszę
i właśnie to robię.