Moj najlepszy przyjaciel juz dawno odszedl
Nie zapowiada sie ze wroci
Od tylu lat nie wraca
Tesknie czasem za nim
Bo dawal mi poczucie szczescia
Nie wiedzialem co to samotnosc
Bo przez chwile myslalem ze mam cie na zawsze
Pozniej wiedzialem ze to nie ty
Nasza milosc juz dawno zaginela
A ja bylem zawsze sam
Teraz tez jestem sam
Juz nie mam nad tym kontroli
Cieszylem sie z twoich zmian
I to jak zmieniasz sie z dnia na dzien
Ale ty tego nie widzisz
Ty tego nie zauwazysz
Tobie wcale nie jest ciezko
To ja zawsze wracam do ciebie
Chcialbym czasem nie czuc tego co robisz
Chcialbym juz odpuscic
Ale nie chce cie stracic
Nie chcialbym cie stracic
A wiem ze tak musi sie stac
Musze cie stracic
Siedzielismy w warszawskiej kawiarni
Herbata na pol
A wtedy uslyszelismy piosenke
I tekst:
„Do u get deja vu?”
Zacytowala
I spojrzala sie na mnie
To tak dziwne
Ze po takim czasie
Siedzac znow razem
Pojawil sie taki tekst
Przypadki nie istnieja
A ja wiem ze ty zawsze bedziesz miala deja vu
I tego sie nie pozbedziesz
Te ulice jakos tak przyciagaja
Czuje twoje perfumy
Czasami stane w miejscu i mysle
Wyszedlem juz z wprawy
Chcialbym wiecej i wiecej
A te ulice szepcza te piosenki
Spiewaja je po cichu
A ja podazam za tym glosem, ktory wiatr mi przynosi
Niewazne jak nie chce
To czasami i tak musze
Tesknie za ulica paronamiczną
Za ulica cichą i za młyńską
Dalej o nich mysle
I dalej pamietam ta wisnie
Tej ktorej obiecalem
Ze bede o niej pamietac
Wiec pamietam
Podzielilem sie z toba psim jedzeniem
Uznalismy ze to oplatek
Dawno nie przezylem takiej Świętej nocy
I świetnej
Ta noc przypomniala mi tysiace innych nocy
Ale nie z Toba
Nie wszystkie wspomnienia chca dla nas dobrze
Ale mysle
Ze za 10 lat
To wspomnienie, bedzie dobrym
Nie czuje tego codziennie
Moge nawet napisac
Ze nie czuje tego prawie nigdy
Wez mnie na spacer
Pokaz mi swoj swiat
Dzisiaj wygladasz na wesołą
Ja juz sam nie wiem
Z kim mam plynac
Bo sam juz nie wiem czy kogos znam
Co to zmieni
Ze napisze wam
Znowu jestem smutny
Znowu czuje sie zle
Bo nie wiem jaka jest moja misja
Nie chce byc nigdzie
Bo nie wiem jak mam sie czuc
Nie wiem jak mam sie czuc
Mysle ze zawsze taki bylem
Kims kim zawsze bylem
Boje sie pisac o tobie
Wtedy zdalem sobie sprawe
Ze ona nigdy nie chciala tego co ja
Ze to byly moje marzenia, nie jej
Ze ona mnie nasladowala
Ze chciala byc jak ja
To nie byly twoje marzenia
Juz jutro pojawie sie w tym miejscu
Pojde do sklepu
Kupie czerwony balon
Pojde do Nibylandii
I zawiąże na drzewie
Tak jak kiedys
Jesli kiedys nie bedziesz wiedzial czy wciaz tutaj jestem
Pojdz do Nibylandii
Bedziesz wiedzial
Nie bylo mnie tam 3 miesiace
I ciezko
I dziwnie mi ze wroce
I znowu was zobacze
To nie tak ze sie nie ciesze
Bo ciesze sie bardzo
Ale zobacze tez osoby ktorych nie chce zobaczyc
I to jest najgorsze
Niby nie powinienem sie przejmowac
Ale taki jestem
Przejmuje sie wszystkim
I to jest moj problem ktory aktualnie rozwiazuje
To nie tak ze nic z tym nie robie
Bo robie
I staram sie dzialac skutecznie
Powoli ale
Naprawde skutecznie
Powoli pozbywam sie ludzi ktorzy malo co wniosli do mojego zycia
Po co mam miec ludzi ktorzy czerpia mnie calego
Ale nic nie daja w zamian
Mysle ze dam rade
Juz nie tesknie za tym wszystkim
Juz nie wspominam tych ludzi
Bo to nie ma sensu
I wreszcie do tego doszedlem
Nie czuje juz
Tych wspomnien
Niczego juz
Nie czuje
Ciezko mi siebie ostatnio zrozumiec
Kupilem swoje auto
A rzadko nim jezdze
Bo czuje sie doroslym
A ja
Nie jestem na to gotowy
Nie wiem czy jestem gotowy na to zeby zaczac ukladac swoje zycie
A wiecie co jest okropne?
Ze wlasnie tego kiedys chcialem
Chcialem zaczac ukladac sobie zycie
Cos ten czas za szybko leci
Nie wiem czy mi sie to podoba
Bo nie znajduje czasu na nic
A co jak nie bede chcial wrocic?
I rzuce wszystko zeby zostac
Tego sie troche obawiam
Ale nie wiem jak bedzie
Dlatego sie boje
Czy to jeszcze jest pamietnik?
Taki dzien na nostalgie
Jakos nie potrafie byc normalny
Zawsze bede nienormalny
I to jest
Normalne
Wciaz mam sobie kamien
I to bardzo bardzo ciezki
I staje sie coraz ciezszy kazdego dnia
I juz nie daje rady go uniesc
Tesknie za tym jak czytalas gazety
Bylas jakas taka szczesliwsza
Nie uzywalas zbytnio internetu
Bo mialas te stare telefony
A teraz
Jest troche inaczej
10 lat temu, nigdy bym nie pomyslal
Ze to wszystko pojdzie w taka strone w jaka poszlo
Czasami w to nie wierze
Nie potrafie zrozumiec
Jak ten czas
Tak cholernie szybko przemija
I
Wtedy masz poczucie
Ze zmarnowales tyle czasu
Ze zmarnowales 10 lat i 10 lat juz siebie szukasz
I wciaz nie mozesz znalezc
Ta swiadomosc mnie poteznie boli
Bo moglem zrobic tyle roznych rzeczy
Moglem tyle spelnic
I tyle zmienic
Tyle zrobic, zeby nie zrobic bledu
Ale nie wykorzystalem tego
Nie wykorzystalem tego czasu
Tak jak powinienem
I
Ostatnio nie moge spac
Chcialbym powiedziec tak niebu
I chcialbym go miec w sobie
Dac szanse na nowe zycie
To chyba mozliwe?
Powiedzmy ze wszystko zaczyna sie ukladac
Ale to tylko tak wyglada
A ja wiem ze nie moge wrocic
Musze w koncu zaczac myslec o tym niebie
To tylko tak wyglada
Ale nikt nie powiedzial ze bedzie tanczyc ze mna
Bialy dres nie pasuje
Bede mial cie w myslach
Znowu klamales ze bedziesz
Ze przeciez nie odejdziesz
I zamieniles moja niezapominajke w stokrotke
Tak jakbym byl tylko na jakis czas
Nie pamietasz mnie
Ale nigdy nie zapomnisz
Bo wiem ze nie potrafie wyjsc ci z glowy
Tyle ile zrobilem dla ciebie nie zrobil nikt
I nigdy nikt nie zrobi
Juz nigdy nie spotkasz takiej osoby jak ja
Juz nigdy cie tak nikt nie wyslucha
I juz nigdy nikt cie tak mocno nie przytuli jak ja
Chcialbym zebys zabral mnie na kawe
Bo patrzysz sie na mnie w taki sposob
Jakbys po kawie
Chcialbys czegos wiecej
Ale tego nie wiem
Troche mnie intrygujesz
I denerwuje mnie to, ze nie moge cie dotknac
A ty czasem to robisz
A ja wiem ze swiadomie
Wiec nie czekaj
Po prostu chwyc mnie za reke
I zabierz do siebie
Juz mnie troche znasz
Ale tylko troche
Moze chcesz mnie poznac blizej?
Tylko nie calkowicie
Bo chce zebym ja cie intrygowal
Wiec po prostu
Zabierz mnie na kawe
Dzisiaj nie jestem przygotowany ale nie zawsze musze byc? Ten stan przygotowuje mnie sam i boje sie kazdego nastepnego dnia, mysle ze dam rade. Czasem tylko watpie w swoje mozliwosci. Dzisiaj Mikolajki wiec niech Mikolaj przyniesie wam marzenie do domu. Niech sie spelni.
Cos nowego mi przyniosla zima
Az jest to dla mnie dziwne
Ciagle bylo zle
Kazda zima byla tragedia
Daj mi chociaz raz szanse
Wykorzystam ja jak moge
Bede wierzyc
Juz nie chce w to watpic
Blog jest moim pamietnikiem
Dlatego tutaj to wszystko jest
Nie ukrywam juz niczego
Bo juz nie mam nawet czego
Koncze na dzisiaj
Bo juz trzeba spac
Bo to bylo oczywiste ze tak sie stanie
Nikt nie robi tego co mowi
A czy ja robie?
Dzisiaj drugi dzien mojego postanowienia
Kiedys wam powiem co to bylo
Ale
Dam rade
Jest bardzo ciezko
Dostaje goraczki i bolu glowy
Bolu brzucha i złego samopoczucia
Ja dam rade
Moja silna wola jeszcze istnieje
Jestem tego wart
Dam rade
Czasami mysle ze mnie tutaj nie ma
Tak jakby nic nigdy nie istnialo
A pozniej zdaje sobie sprawe z tego ze
Wszystko jest takie kurwa nudne
I takie monotonne
Czy da sie to jeszcze zmienic?
Moj plecak jest na to gotowy
Dzisiaj nie wyszedlem z pokoju nawet na chwile
Nie chce
Nie czuje potrzeby
Lubie ten pokoj
Ale przeszkadzaja mi drzwi
Ciagle widze siebie w nich
Nie powiem ze pokoj sprawia mi szczescie
Bo nic nie daje mi szczescia
Ale lozko to moje krolestwo
I jest na nim wszystko
Nawet osoba ktora chowa sie przed swiatem
Czy to dobre?
Nie wiem
Ale wiem ze zniknie
Bo czasami
Smieci
Sie same wynosza
