Zrozumialem se nie wszystko jest stale
Ze pewne rzeczy ktore kiedys byly morma teraz juz nie sa norma
Bo one czasowo znikaly
Powoli
Bardzo, bardzo powoli
I ich nie ma
Boje sie przyszlosci bez stalosci
Nie wyobrazam sobie nie dzielic sie z rzeczami ktore byly norma
Jak poranne radio w kuchni
I zapach ziaren kaw
To slonce przenikajace przez firanke
Kiedys to bylo dobre
Zapach wypranej poscieli
Nie wyobrazam sobie nie miec tego w przyszlosci
A wiem ze nie bede juz miec
Mam 23 lata i chyba juz rozwiazalem te zagadke na zycie
Juz chyba wiem jak postepowac
Juz umiem sie sam poruszac
Juz umiem zyc sam
Bo
Od lat juz jestem sam
A teraz gdy ty sie pojawiles
I w moment wywrociles moje zycie do gory nogami
Mysle czy dam rade znowu byc z ludzmi
Boje sie ze krzywdze bo juz nie umiem zyc normalnie
Tak jak kiedys
Ciesze sie ze jestes
Ale boje sie ze odejdziesz i ja znowu bede zyc sam
I tak ciagle
Moje zycie jest tak bardzo rozne
Zakrecone
Nie moge uwierzyc ze nie ma was ze mna
I se juz was nie bedzie
A ja bede musial zyc juz bez was
Bo z dziecinstwa
Nie zostal mi juz nikt