wtorek, 30 marca 2021

Dość proszenia

Pamiętacie mój post o "przyjacielu zastępczym"? Napisałem tam, że boli mnie to że nie jestem na pierwszym miejscu.

Wiecie co się zmieniło? 

Cieszę się z tego. 
Cieszę się że nie muszę się starać, nie muszę pokazywać jak mi zależy bo ta osoba powinna o tym wiedzieć. 

I kiedy jednego dnia cie przeprasza, że zrobiła tak a nie inaczej, a drugiego dnia potrafi powiedzieć jaki to ty nie jesteś i ironicznie pisać to chyba coś jest nie halo prawda?

Nie wiem dlaczego trafiam na takie osoby, może coś w tym jest? Może tak właśnie powinno być żebym uodpornił się na zło ludzi lub coś. 

Wiem, że ta osoba nie jest zła i bardzo dużo razy mi pomogła, nigdy nie powiedziałem że nie, ale wiecie. Ja nie chce przyjaciela do nauki, ja chce przyjaciela do życia. 

Do tego żebyśmy usiedli przy kawie, herbacie i porozmawiali o tym co nas boli. Żebyśmy mieli czas na rozmowę ale też na wygłupy. Nie można się nudzić, a w tej przyjaźni właśnie tak było. 

I już naprawdę coraz bardziej mnie wkurwia to, że nazywam ludzi od przyjaciół a tak naprawdę nie wiem kto kim dla mnie jest. Ja to zaogólniam a nie powinienem tego robić. 

Chce w końcu zacząć żyć, przyjaciele są potrzebni ale nie tacy którzy znajdą sobie kogoś innego a ciebie już mają w dupie. Nie chcę kogoś kto potrafi całymi dniami siedzieć i grać, bo wiem jak to się kończy. Przez grę skończył się mojz związek i prawdopodobnie przez grę skończy się moja przyjaźń. 

Takie kłócenie się już dla mnie nie ma sensu
Ja chyba wyrosłem z tego wszystkiego i potrzebuje kogoś w moim wieku. 

Choć nie, chwila.
Kurwa,przypomnialo mi się że przyjaźniłem się z osobą starsza ode mnie o rok która też miała wyjebane. 

Więc pytanie brzmi, kogo ja tak naprawdę potrzebuje do szczęścia? 

Na początku dawałaś mi to szczęście ale gdy tylko poznałem cię z moimi BYŁYMI przyjaciółmi ty tak o sobie wybrałaś ich. Ja o tobie już nic wtedy nie wiedziałem. 

Nie wiesz jakie to było uczucie. 

Nie ma co roztrząsać, było minęło i koniec, stało się. 

Tylko nie pomyślałem że stanie się to drugi raz. 

niedziela, 14 marca 2021

We mnie

Czasem mam wrażenie że problem jest głęboko we mnie

Że gdziekolwiek nie będę, zawsze wszystko spierdolę. Tak było zawsze. 

Miałem jakąś tam nową paczkę znajomych i myślałem "może to to, może w końcu znajdę ukojenie". Jednak nigdy tak nie było, bo zawsze to kończyło się szybciej niż się zaczęło. 

Z roku na rok, ta sama głupia nadzieja ze może tym razem będzie inaczej, ale nigdy nie było inaczej. Zawsze to kończyło się tak samo. 

Tylko ja zaczynałem dostrzegać że to kończy się wtedy kiedy ja się pojawiam. Za dużo rzeczy czuję się winny. 

I te "paczki, grupy" w których byłem kończyły się po kilku miesiącach od wtedy kiedy ja przyszedłem, a przecież wcześniej wszystko grało, więc co robię że to się psuje? 

Często zadaje sobie to pytanie i dalej nie znam odpowiedzi a tak bardzo chciałbym ją znaleźć. 

We mnie dużo nienawiści, smutku, bólu cierpienia, ale także radości. 

Chciałbym w końcu znaleźć szczęście. 

Ostatnio z Panem psychologiem rozmawialiśmy o tym czego mi brakuje. Podał przykład wazonu, a w nim piłki pingpongowe, to są te większe potrzeby. Aby zapełnić te puste przestrzenie między piłkami, dosypuje kamienie, to mniejsze potrzeby. Żeby w wazonie nie było już pustych przestrzeni dosypujemy piasku, aby zapełnić cały wazon i był spełniony.

Mowilismy ze tak naprawdę niczego mi nie brakuje, a ja dalej czuję tą cholerną pustkę. Szczęście dają mi tylko chwilowe momenty, małe postanowienia. 

Nie mam marzeń na przyszłość, jeśli mam to takie które na pewno się nie spełnią. 

Więc dlaczego, mimo tego wszystkiego co mam dalej czuję jebana pustkę która nikt nie umie zapełnić, nawet ja sam. Nie umiem być po prostu szczęśliwy. Czy to takie trudne? Przecież na każdym kroku czeka na nas szczęście więc dlaczego nie mogę po niego sięgnąć? 

Dlaczego jak po nie sięgam to szczęście ucieka? 
Dlaczego jak chce coś zacząć to zawsze kończy się tak samo?
Dlaczego jak chce żyć to życie postanawia mnie kopnąć w dupe i leżeć dalej?

Dlaczego to przytrafiło się mi? 

sobota, 13 marca 2021

Dzień w którym zniszczyłaś naszą przyjaźń

3 miesiące
3 miesiące mija od tego jak się nie odzywamy. 
Nie będę pisać powodu dlaczego tak jest. 
Bo to już raczej każdy wie, a jak nie to może i lepiej. 

Problem tkwi w tym że czasem mam ochotę napisać. 
Czasem przeglądam nasze stare zdjęcia i wracam wspomnieniami do tego jak było nam razem wspaniałe. 
I czasem chce wrócić. 
Ale po chwili sobie uświadamiam ze nie mogę. 
Naprawdę, kurwa nie ważne jak bardzo bym chciał to nie mogę. 

I wiem że będzie łatwiej. 
Przechodziłem to dużo razy. 
Wiem, że kiedyś to myślenie o tobie powoli zmaleje aż w końcu przestaniesz istnieć na zawsze. 

Przynajmniej tak chce. 

Napisałem Ci ze w tym roku ani w przyszłym nie jestem w stanie Ci wybaczyć i to było chujowe. 
Nie wiem po chuj to napisalem
Nie znam daty kiedy będę znow gotowy przyjąć cie do mojego życia. 
Prawdopodobnie już nie będę w stanie NIGDY. 

Nigdy nie mów nigdy. 
Dlatego, nie jestem w stanie przyjąć cie znowu NA TEN CZAS. 

Nie wiem ile musi minąć, ale czuję że to na pewno nie w tym roku, może dlatego to napisałem. 

I tak kloce się z myślami i rozumem. Bo z jednej strony chce a z drugiej strony tak bardzo chce cie wyrzucić z mojej głowy. W moim życiu już nie istniejesz ale dalej jesteś we wspomnieniach. 

Prawda jest taka że jeśli chciałabyś cokolwiek naprawić, to robiłabyś wszystko żeby mieć ze mną jakikolwiek kontakt. 

Jest cisza. 

Dla mnie lepiej i z tego się cieszę. 

I wiem, że powoli jestem gotów aby wymazać cie całkowicie. Bo czuję że nie będziesz już w moim życiu, a jeśli będziesz to na pewno nie będziemy tak blisko jak byliśmy zawsze.
Po prostu kurwa znikłaś. 
Albo nigdy cie nie było? 

Jak zawsze myślę o dawnych przyjaźniach to dopada mnie poczucie winy. Tak jakby wszystko było moją winą. 
Czasem, bardzo rzadko ale jednak zastanawiam się co u ciebie słychać. 

Tylko wiesz co? 
Szczerze, naprawdę nie chce wiedzieć co. 

Bo zrobiłaś coś najgorszego co mogłaś zrobić. 
Nikt nie wyrządził mi takiej krzywdy jaką ty mi wyrządziłas i pisze to na poważnie. 

Nawet osoba z którą nie odzywałem się bardzo długo, nawet osoby z którymi ostatnio zerwałem przyjaźń, nawet osoba o której był poprzedni post.
Ty zrobiłaś najgorsze gówno jakie mogłaś zrobić. 

Pewnie się zastanawiasz ze skoro im wybaczyłem to dlaczego tobie nie potrafię. 

Dlatego że to Ty byłaś mi najblisza i to ty wbilas mi nóż w plecy. 

Co "najprawdziwsi" czasem okazują się najbardziej okrutni. 

Właśnie to wtedy pokazalas.

To dopiero początek drogi do pogodzenia się z faktem że to koniec. 

piątek, 12 marca 2021

Teraz wiesz jak ja się czułem

Kiedyś, jakiś czas temu, zalilas mi się (co mi w ogóle nie przeszkadzało i dalej nie przeszkadza i w sumie trochę się cieszę że odzyskaliśmy minimalny kontakt), że masz zły kontakt ze swoją przyjaciółka. Problem w tym że Twoja przyjaciółka jest twoja siostra cioteczna.

Wtedy, nie od razu, ale po jakimś czasie przypomniała mi się pewna sytuacja. 

Mówiłaś o tym co czujesz. Nie będę tutaj opisywać co dokładnie, bo wiem że chcesz aby to zostało między nami.

Wiem, że poczułaś się odrzucona, skrzywdzona i odstawiona na drugi kąt. 

Przepraszam ale muszę to napisać. 

Dokładnie ja tak samo się czułem kiedy to samo zrobiłaś że mną i z pewną osobą z którą cie kiedyś pogodziłem. Chodzicie nawet razem do klasy. 

Ja w gimnazjum miałem cie za wzór, robiłem wszystko aby się tobie przypodobać, ale ja naprawdę uważałem cię za najlepszą przyjaciółkę. Taka wiesz, z dzieciństwa i taka co wszystko robią razem.

Po pewnym czasie, po jakiejś tam naszej małej kłótni zapytałem się ciebie, kto jest dla ciebie ważniejszy. Może nie powinienem ale byłem wtedy można by powiedzieć, dzieckiem, głupim nastolatkiem dla którego liczyło się zdanie innych i to czy go ktoś lubi czy nie.

Odpowiedziałaś że ona. 

Pomimo tego co ci zrobiła. 
Co zrobiła mi. 
Jak robiła wszystko żeby było źle, jak kłamała do innych, obgadywala, mówiła ohydne i przerażające rzeczy. 
To dalej ona była na pierwszym miejscu, a ja przez kilka miesięcy zastanawiałem się dlaczego tak jest. 

Wszystko zmieniło się kiedy poszliśmy do szkoły średniej. Mieliśmy iść do tej samej szkoły ale nie wyszło. Wy we dwie poszłyście do tej samej szkoły i klasy. 
Obiecywałaś mi że nic się nie zmieni. 

A to wywróciło moje życie do góry nogami i sprawiło że przez 3 MIESIĄCE nie wychodziłem z domu, nie miałem z kim wychodzić bo nie miałem nikogo prócz ciebie. 

Być może tobie to przyszło łatwo, zapewne tak było. 

Ale teraz dopiero wiesz jak ja się czułem wtedy. Jak ja bardzo się na tobie zawiodłem. 
Ta sytuacja nauczyła mnie żeby do nikogo się nie przywiązywać za bardzo. I nie ograniczać się do jednej osoby. 

Przepraszam że to napisałem, ale naprawde
Musiałem. 

środa, 10 marca 2021

Nie będę już twoim przyjacielem

Powoli męczy mnie słowo "przyjaciel".
Ojeju ile ja tego ostatnio użyłem... 

Znowu pisze post o 1 w nocy ale to chyba już raczej taki zwyczaj. Tak ma być. Tak się lepiej pisze. 

Już widzę, co powienienm robić żeby było choć na chwilę lepiej. 
Uwaga, znalazłem odpowiedź. 
Oglądanie ulubionych seriali. 

W moim przypadku jest to the walking dead. 
Coś co było omawiane tutaj bardzo wiele razy. 

Popatrzcie minęło 4 lata, a ja dalej czuję to samo. 

Tylko dlaczego tak jest? 
I dlaczego taki tytuł posta? 

A więc 

Ten serial uczy mnie przyjaźni, szczerości, miłości, zaufania, przetrwania, wolności, przygody. 
I wiele więcej. 
Nie potrafię zliczyć tego jak bardzo mnie ten serial nauczył tego wszystkiego. 

Najbardziej to chyba przyjaźni. 
To jaki powinienem być dla swoich bliskich, to jak powinienem się w stosunku do nich zachowywać. 
I właśnie tak robię. 

Tylko ze ja mam jednego przyjaciela i to mi starcza. Kiedy miałem ich dużo, czułem się zagubiony. Czułem że nie mogę im zaufać, dlatego z czasem zacząłem się coraz bardziej zamykać w sobie. I mimo że teraz nie mówię wszystkiego to i tak mówię bardzo dużo, mówię też takie rzeczy których kiedyś bym nie powiedział. 

To jest skomplikowane co przyjaciele mogą z tobą zrobić. Teraz już wiem, że to nie byli przyjaciele. Do tego trzeba dorosnąć. 

Ostatnio znajoma prosiła mnie o pomoc właśnie na temat przyjaźni. Pomogłem, powiedziałem co wiem, co ja bym zrobił na jej miejscu. Byłem szczery. 
Gdybyśmy się przyjaźnili, tak jak kiedyś, wiem że wkurzyłaby się na mnie, jako że nie przyjaźnimy się to nie wkurzyła się o to. Nie jesteśmy od siebie już zależni. 

Nie chodzi mi tylko o tą sytuację, tylko podałem przykład jak to wygląda. 

Lepiej mieć więcej znajomych niż przyjaciół. 
Nie muszę znosić tego, że ktoś się o coś obrazi. Tego że coś zrobiłem źle, lub tego że coś tej osobie się nie spodobało. 

Jest ciężko ale da się to zrobić. 

Ja to właśnie zrobiłem i czuję że oddycham. 

Potrzebowałem tylko tego aby zerwać kontakt z niektórymi ludźmi i znowu czuję wolność. Mogę być sam, tylko chodzi o to żeby w tej samotności czuć się ze sobą najlepiej, niż żeby w przyjaźni czuć się samotnym. 

Teraz zmykam spać, zaraz trzeba wstać na lekcje. 
PS. Próbne matury poszły mi fatalnie
Ps2. Zdałem tylko z angielskiego 
Ps3. Totalnie mnie to nie obchodzi. 

DOBRANOC 

piątek, 5 marca 2021

Inny Marzec

Pora cos chyba napisać.
Jako że marzec to mój ulubiony miesiąc, jako że muszę się wygadać a raczej wypisać i pisze to o 1 w nocy. 
To nic, do dzieła. 


Kiedy szedłem na spotkanie z tobą pierwszy raz od bardzo dawno, czułem stres. Nie bałem się, że cię zobaczę. Bałem się że nie będziemy mieć o czym gadac-myliłem się. 
Bo mimo że nie rozmawialiśmy rok to dalej mieliśmy tematy do obgadania. 

I tak zrobiliśmy. 

Ja już dawno się pogodziłem że ciebie nie ma w moim życiu, a ty nagle znikąd kiedy wspominałem nasze wspólne wyjścia, napisałaś do mnie. Nie wiem dlaczego akurat wtedy.

Poprosiłaś o spotkanie, więc to zrobiliśmy. 
Było super, chociaż przez chwilę było jak dawniej. 
Chociaż przez chwilę mogliśmy poczuć starą zatraconą przyjaźń. 

Ale oboje wiemy że nigdy nie będziemy już przyjaciółmi. Mimo, że ja sam bardzo bym chciał, to nie da się już tego odbudować. Zmieniliśmy się oboje. Chociaż wydaje mi się że ty zmienilas się bardzo i prawie cie nie poznaje. 

Nie jesteś taka. 

Nie jesteś taką osobą co słucha rapu, jest chamska, niemiła. 

Jesteś uczciwa, lojalna, przyjazna. 


widzę że zatracilas to w sobie. I boli mnie to. Boli mnie to co ostatnio napisałaś. To, że nic nie czujesz wychodząc że mną, to że udajesz że obchodzi cie to co pisze a tak naprawdę masz to gdzieś. 

Może nie powinno boleć? 

Bo skoro tyle czasu się nie odzywaliśmy, powiedzieliśmy że nigdy nie będziemy się przyjaźnić, to dlaczego to mnie boli? 

Masz czasem takie momenty ze, o wtedy i wtedy było super. Chociaż to się bardzo rzadko zdarza. Ja częściej pisze żeby wyjść, żeby pójść na zdjęcia, przejść się do naszych starych miejscówek. 

Mimo, że te miejsca już dawno straciły swoją datę ważności. 

I to mnie boli. 

Napisałaś mi to w marcu, to też nie jest przypadek. Dlaczego? Bo ja uważam że marzec to miesiąc marzeń, szczerości, odbudowy, życia. Czegoś co budzi się do życia. 

Moim marzeniem było to żeby wyjść gdzieś z tobą w marcu i wyruszyć w podróż donikad, jak kiedyś. Moją szczerością w tym miesiącu miało być prawdziwe uczucie jak wyjdę z tobą wtedy w dawne miejsca. Moja odbudowa to pogodzenie się ze stratą i zażegnania wszystkich konflikotw. 

I życie.. 
Chciałem nauczyć się żyć na nowo. 
Chciałem od nowa się obudzić i znowu żyć. 
Tak było z każdym marcem. 

Ten marzec jest inny od innych. 

Mówiłaś że nic nie czujesz, ja niestety też nie ale chciałem poczuć. I dalej chce, lecz nie mam już z kim. Bo to nie jesteś już ty. 

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka