niedziela, 14 marca 2021

We mnie

Czasem mam wrażenie że problem jest głęboko we mnie

Że gdziekolwiek nie będę, zawsze wszystko spierdolę. Tak było zawsze. 

Miałem jakąś tam nową paczkę znajomych i myślałem "może to to, może w końcu znajdę ukojenie". Jednak nigdy tak nie było, bo zawsze to kończyło się szybciej niż się zaczęło. 

Z roku na rok, ta sama głupia nadzieja ze może tym razem będzie inaczej, ale nigdy nie było inaczej. Zawsze to kończyło się tak samo. 

Tylko ja zaczynałem dostrzegać że to kończy się wtedy kiedy ja się pojawiam. Za dużo rzeczy czuję się winny. 

I te "paczki, grupy" w których byłem kończyły się po kilku miesiącach od wtedy kiedy ja przyszedłem, a przecież wcześniej wszystko grało, więc co robię że to się psuje? 

Często zadaje sobie to pytanie i dalej nie znam odpowiedzi a tak bardzo chciałbym ją znaleźć. 

We mnie dużo nienawiści, smutku, bólu cierpienia, ale także radości. 

Chciałbym w końcu znaleźć szczęście. 

Ostatnio z Panem psychologiem rozmawialiśmy o tym czego mi brakuje. Podał przykład wazonu, a w nim piłki pingpongowe, to są te większe potrzeby. Aby zapełnić te puste przestrzenie między piłkami, dosypuje kamienie, to mniejsze potrzeby. Żeby w wazonie nie było już pustych przestrzeni dosypujemy piasku, aby zapełnić cały wazon i był spełniony.

Mowilismy ze tak naprawdę niczego mi nie brakuje, a ja dalej czuję tą cholerną pustkę. Szczęście dają mi tylko chwilowe momenty, małe postanowienia. 

Nie mam marzeń na przyszłość, jeśli mam to takie które na pewno się nie spełnią. 

Więc dlaczego, mimo tego wszystkiego co mam dalej czuję jebana pustkę która nikt nie umie zapełnić, nawet ja sam. Nie umiem być po prostu szczęśliwy. Czy to takie trudne? Przecież na każdym kroku czeka na nas szczęście więc dlaczego nie mogę po niego sięgnąć? 

Dlaczego jak po nie sięgam to szczęście ucieka? 
Dlaczego jak chce coś zacząć to zawsze kończy się tak samo?
Dlaczego jak chce żyć to życie postanawia mnie kopnąć w dupe i leżeć dalej?

Dlaczego to przytrafiło się mi? 

2 komentarze :

  1. Kiedys jak bylam mlodsza mialam podobne doswiadczenia, poza tym zawsze bylam odsuwana na margines jako ta gorsza... oczywiscie przez rowiesnikow. ZLE wspominam podstawowke i szkole srednia. Na studiach bylo podobnie chociaz mialam nadzieje ze cos sie zmieni. Czulam sie jak ten Pink z filmu The Wall Floydow... Okropnie byc takim outsiderem bo czlowiek do tego przywyka i nagle odkrywa ze mu tak dobrze... bez ludzi. Dopiero z czasem poznalam ludzi ktorym zaufalam, bylo warto. Zycze Ci zebys poznal ludzi ktorzy beda Ciebie warci. To nie jest latwe bo zabiera mnostwo czasu. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka