Trudno mi o tym pisać, a co dopiero mówić.
Jestem trzeźwy 17 lat czyli tyle ile mam lat.
Nigdy nie piłem alkoholu i nigdy nie chcę tego robić.
Według mnie alkohol to jeden z najgorszych używek.
Naprawdę.
Alkohol porównuje do narkotyków.
Być może pomyślicie, że przesadzam.
Nie, nie przesadzam.
Nie cierpię jak widzę kiedy moi bliscy rujnują sobie życie przez to.
Bo dla mnie to rujnowanie życia.
Niszczenie samego siebie.
Znam wielu ludzi, którzy przez alkohol zmienili się całkowicie.
Nie chcę tego dla moich bliskich.
Nie chcę żeby im się coś stało.
Czy to coś złego?
Nie wiem czy wśród młodzieży jest jakaś moda na to.
Każdy nastolatek musi pić, bo jak nie to jest uznawany za debila.
Tak jak ja.
Ludzie nie zdają sobie sprawy, że alkohol może być tak samo uzależniający jak narkotyki.
Ludzie tego nie zrozumieją.
Według nich to tylko zabawa...
Bardzo cierpię kiedy ktoś mi pisze że idzie się napić
i to jeszcze jeśli to jest bliska mi osoba.
Przeżywam to niewyobrażalnie mocno.
Wolę żeby mi się coś stało niż im.
Mimo, że tego nie znoszę to wolałbym poświęcić siebie i napić się niż żeby oni to zrobili,
bo dla mnie to oznacza koniec...
Dla nich to przyjemność,
a dla mnie?
Trucizna.
Gdybym napił się alkoholu, musiałbym się później zabić.
Nie zniósłbym tego, że wziąłem to do ust.
Nigdy.
Nadal trzeźwy.
Cały czas.