Patrzę na to wszystko co odchodzi
I te wszystkie noce na balkonie nagle przepadły
I myślę, że gdyby nie ta impreza to wszystko potoczyłoby się inaczej
Ale jest jak jest
I tego nie da się zmienić
Nie potrafię udawać że potrafie mu zaufać
Bo nie potrafię
I ten pocałunek choćby w policzek
Zmienił jakby wir mojego świata
Nieświadomie zrobienie czegoś kosztuje dwa razy drożej
I patrzę jak odchodzę z żarem w ręku wśród zachodu
Nawet truskawki jeszcze niedojrzały, a ja już przegniłem
Tak jakbym zostawał jedzony przez robaki
Czasami czuję pewne rzeczy tak jakbym nimi był
I przepraszam za to ale nie umiem pościelić inaczej łóżka
Mam na sobie ten dres
Miałem go założony w dni poznania ciebie
I mam w dniu w którym musimy się rozstać
W tym mieszkaniu
W tym pokoju 6x6
Na tej wersalce
Jeziora już nam nie zaśpiewają jak na początku
Już nie wpadnę w to bagno drugi raz
Może wtedy coś to znaczyło?