5 lis 2020

Tęsknie za życiem.

Tak, aby w końcu poczuć się jak kiedyś.
Żeby czerpać z życia wszystko co się da. 
Żeby w końcu żyć po swojemu. 
Czuję, że zrobiłem już w życiu wszystko co mogłem. 
Że moje życie już przeminęło, choć mam dopiero 18 lat. 

No właśnie... 

18 lat... W tym miesiącu końce 19 lat... 
Kiedy? 
Kiedy mi te lata tak szybko uciekły przez dłoń? 
Kiedy to wszystko się wydarzyło? 
Kiedy spełniałem moje marzenia. 
Kiedy żyłem? 

Mam 19 lat... 
I czuję że muszę coś zmienić. 
Muszę się chyba obudzić, zacząć coś robić. 
Chciałbym się wyprowadzić do Norwegii, zrobić to? 
Tak o, po prostu?

To już nie chodzi o drobne zmiany, typu włosy, tatuaż. Tu chodzi o coś poważniejszego. Chodzi o mnie i o moje dalsze życie. Kiedyś czułem się dobrze jak zmieniałem kolor włosów, dzisiaj zaś jest mi to obojętne. 

W tym jest problem, że stałem się obojętny na pewne rzeczy. Pytanie brzmi, dlaczego? 
Co się takiego stało w moim życiu że jestem obojętny? Co takiego trafiło we mnie że mnie zepsuło? Nie znam odpowiedzi na ani jedno pytanie. 

Pisze tego posta płacząc w łóżku. 
Nie wiem co mam robić i gdzie zmierzać. 
Chce tylko podróżować, chce zwiedzać, chce kochać. A gdzie w tym wszystkim jestem ja? 
Ciągle mam w głowie dawnych przyjaciół, dawne chwile, dawne przygody. A przecież życie jest teraz. To co się dzieje. Nie to co się działo i co się będzie dziać. 

Wiem tylko, że chcę skończyć szkole. 
Zarobić troszkę i wyruszyć... 
Gdzie? Nie wiem... 
Obojętnie gdzie. 
Może wtedy poczuje w sobie zmianę. 
Zmianę na lepsze. 
A może potrzebuje drugiej połówki?

I tu się zaczyna problem. 
Bo są dni kiedy jest super, naprawdę jestem szczęśliwy. 
A są dni kiedy nie chce mi się nawet wstać z łóżka i cokolwiek robić... 
Płaczę, patrzę w sufit, później w okno i znowu w sufit. 

Tak bardzo tęsknie za zmianami, za sobą, za ludźmi, za życiem... 

Tęsknie za życiem. 

21 paź 2020

Robię to

 nie mogę niczego udawać.
Nie mogę udawać, że tego nie chce.
Bo chcę i to tak kurewsko mocno.
Jednak czuje, że nie mogę, że to się powinno skończyć.
Nie powinno się w ogóle zaczynać.

Ale po prostu jestem głupi, bo już tyle razy się zawiodłem.
Myślałem, że może tym razem będzie inaczej.
Nie jest, znów kończę z pokrwawionymi nadgarstkami.
Znów płaczę do poduszki.
I znów nie chce pomocy.



To się będzie tak toczyć.
Dopóki sam nie zrozumiem czego chcę.

Nie życz mi szczęścia bo go nie chcę.
I tak odejdzie.
Jak ty, bo ty byłaś moim szczęściem.
W sumie każdy odejdzie.
Muszę wbić sobie do głowy, że nie jestem taki ważny jak mówią.
Jakoś tak ciężej oddychać gdy nie ma Cię obok.

Ale
Dam radę,
wiem o tym,
po prostu muszę 
i właśnie to robię.



12 paź 2020

Fuck. This. Shit

Trzeba mieć w to wysrane. Muszę w końcu zacząć żyć. Seriale na mnie bardzo wpływają, jak nie the walking dead to the end of the fucking World.

To seriale które aktualnie bardzo na mnie wpływają. 5 raz oglądam już the end of the fucking World i nadal mi się nie nudzi. Nadal czuję to samo. Czuję, że muszę gdzieś uciec na kilka dni. Muszę zrobić coś co mnie w końcu obudzi, otrzeźwi. Coś nowego. Coś czego jeszcze nie było. 

Tylko tak żeby nie mieć problemów z prawem, tylko czy tak się da? Cokolwiek teraz zrobimy to łamanie prawa. No cóż. 

Dlatego zrobiłem tatuaż "FUCK. THIS. SHIT."
Od dwóch lat czuję, że muszę go mieć. I w końcu go mam na swoim ciele. Jak będę meic wszystkiego dość, spojrzę na tatuaż i pierwsze wypowiedziane słowa to będą właśnie te. 

Chce żyć i gdzieś wyruszyć, zawsze chciałem. Od zawsze pisze i mówię że chce uciec i w końcu żyć po swojemu. Mieć wyjebane w konsekwencje które mnie czekają. Wiem, że to nie jest zdrowe podejście i zdaje sobie z tego sprawę. Wiem też że to TYLKO SERIAL i tak się nie dzieje. Lecz mimo wszystko... Dalej bym chciał. 

Szkoła nie jest najważniejsza, ani pieniądze, ani to co pomyślą o nas ludzie. 
Problem w tym, że nie chce uciec sam. Chcę z osobą która też by to czuła. Też by chciała uciec. Też czułaby to samo co ja. Samemu byłoby... Nudno. 

Może znajdzie się kiedyś taka osoba co ucieknie ze mna. Nie będę nikogo zmuszać. Jeśli ktoś będzie chciał, to to zrobi.
Znam takie osoby które chcą uciec jednak za bardzo się boją i rozumiem to. Ja też się boję ale nie chce się już niczym martwić. 

Bo chce w końcu 
Zacząć 
Żyć.

9 paź 2020

Ja też jestem winny

 Macie racje.

Nie jestem dobrym kandydatem na przyjaciela. Ja się chyba nie nadaje na przyjaciela.

Tak łatwo potrafię odpuścić i udawać, że nic się nie stało.

Stałem się taki jaki nigdy nie chciałem być. Nigdy nie chciałem być obojętny i nie chciałem mieć wyjebane, ale byłem i miałem.

Ludzie zrobili ze mnie złego człowieka.



Jestem winny temu wszystkiemu co się stało.
Co się dzieje.
To, że tak mało rzeczy mnie obchodzi, a bardzo bym chciał żeby mnie obchodziły.

W moich marzeniach to wszystko wyglądało inaczej.
I tak od 4 lat...
Od 4 lat mówię, że będzie lepiej a jest tylko gorzej.
Ja dorastam, jestem coraz starszy a dalej czuje się tak samo.
JAK TO DZIAŁA?

Jestem winny temu, że się poddaje.
Temu, że mógłbym być silny

Cały czas zastanawiam się, dlaczego nie ma cię już obok.
Dlaczego tak łatwo odpuściłeś.

Cały czas zastanawiam się dlaczego już nie mamy kontaktu.
Przyjaźniłem się z tobą całe życie, znalazłaś kogoś innego.

Czy jestem temu wszystkiemu winny?
Na pewno jestem.

Aktualnie
Teraz
Chyba nikogo nie potrzebuje.
Po co mam się przyjaźnić z kimś komu nie moge powiedzieć czegoś
i to nie ich wina tylko moja.
Bo już tak bardzo przyzwyczaiłem się do tego, że jestem krzywdzony, że będę sam...
nie ufam.
Zatraciłem gdzieś to głęboko w sobie
i każdy to widzi.
i ja też to widzę.

Przyzwyczaiłem się do tego, że i tak ludzie odchodzą.
Więc po co ich trzymać przy sobie?
Żeby później znowu cierpieć?
Żeby płakać?
Żeby przeżywać?

Chce wrócić do starego Adriana.
Jesteś gdzieś tam jeszcze?
We mnie?
Czy zakryłeś się całkowicie maską?

Ja też jestem winny.



5 paź 2020

the walking dead

Jestem po premierze 16 odcinka 10 sezonu the walking dead. Dawno mną tak nie wstrząsnęło jak dziś.

Zapomniałem. 

Zapomniałem jak bardzo kocham ten serial i dlaczego go tak kocham. Zapomniałem że ten serial jest dla mnie ogromnie ważny. Przypomina mi o tym jak 3 lata temu nienawidziłem ludzi. Chciałem apokalipsie zombie zeby ludzie w końcu zrozumieli, że pieniądze nie są najważniejsze. Że żyjemy tu i teraz i wszystko może się stać. Ze pewnego dnia stracimy bliskich, stracimy wszystko i stracimy siebie. 

Apokalipsa zombie może to wszystko uratować. Żeby ludzie w końcu mogli dotrzegac to co najważniejsze. Żeby Ci źli ludzie zapłacili za swoje złe uczynki... 
The walking dead to dla mnie nie tylko serial, nie tylko bohaterowie, którzy grają ocalałych. To my i świat. To my możemy jeszcze uratować naszą planetę. To my możemy być jeszcze szczęśliwi. 

Tak bardzo płaczę... Tak bardzo płakałem gdy oglądałem ten odcinek. Bo sobie to wszystko przypomniałem. Przypomniałem sobie co znasz dla mnie mój drugi tatuaż. Co znaczą dla mnie przyjaciele i rodzina, co znaczy dla mnie... Ja. 

Przypominają mi się starzy znajomi, stare miejsca do których już nie wrócę. Przypomniało mi się jak rozwieszalem kiedyś plakaty z moją była przyjaciółka, że apokalipsa zombie jest możliwa.

Ten serial tak bardzo mnie ukaja. Tak bardzo mnie rozumie, tak dużo mnie nauczył. Co może nauczyć zwykły serial? Mnie nauczył co to znaczy przyjaźń, rodzina, przetrwanie i możliwości,które możemy wykorzystać. 

Proszę nie traćmy dnia. Róbmy wszystko. Przecież tak blisko jest koniec wszystkiego. Przecież to wszystko jest tylko chwilowe. 

To my jesteśmy końcem świata... 
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka