Serce mialem jedno
I nawet to mi odebrano
Dzis z powietrzem poczulem jak sie rozpadam
Tak jakby powietrze mnie kradlo po trochu
A czy kradnie?
Czy jestem taki lekki
Ze juz sam sie unosze
Gdzie mnie zwieje
Serce mialem jedno
I nawet to mi odebrano
Dzis z powietrzem poczulem jak sie rozpadam
Tak jakby powietrze mnie kradlo po trochu
A czy kradnie?
Czy jestem taki lekki
Ze juz sam sie unosze
Gdzie mnie zwieje
Za duzo mysli w glowie
W tym miescie duzo mysle o sobie
O moich zachowaniach
I oczekiwaniach
Chyba nie wiem jak sie zmienic
Chyba nie potrafie byc normalny
Chyba juz nie powroce
Nie potrafie czuc
I poczuc
Chyba juz nie poczuje
Nie zadziala
Nie okaze
Juz to nie jest takie samo
Moge wyjechac
Gdziekolwiek
Ale od siebie nie uciekne
Moje pojecie o istnieniu swiata idealnego
Umarlo
W tym miescie
Tutaj powinienem sie pochowac
Nie sadzilem ze zapach tego powietrza przywola tak stare wspomnienia
Przeciez to juz dekada
I nie wiem kiedy
Wyroslem ze szczescia
I patrze na to morze
I slucham morza
Czuje to dwa razy bardziej
To powietrze przywoluje ten zwiazek
Mimo ze on nigdy nie toczyl sie tutaj
Nawet pomiedzy ludzmi znajde miejsce dla siebie
Jak teraz
Zeby to napisac
Wreszcie to zrobilem
Wreszcie posluchalem morza nad morzem
Bo to wszystko jest takie wyjatkowe dla osob ktore nie maja tego na co dzien
Dzisiaj czuje sie dobrze
Patrzac przez okno w pociagu
Zrozumialem ze musze pozwolic ci odejsc
Pozwolic odejsc naszemu kwietniu
Pozwolic odejsc naszym wspomnieniom
Bo to juz nic dla ciebie nie znaczy
Wiec dlaczego ma znaczyc dla mnie?
Obiecuje ci
Ze pamietam to wszystko co sie stalo
Ale
Nie chce codziennie myslec o tym
Dlaczego cie tutaj nie ma
A po prostu cie nie ma
I nie wrocisz
Nawet tego nie chce
Tylko
Te wspomnienia gdzies tam dalej tancza
I wolaja po cichu
Ciebie
Dlatego wciaz cie pamietam
I nie potrafie zapomniec
Czasami ciezko jest zatrzymac przy sobie ludzi
Musisz robic rozne rzeczy zeby z toba zostali
A ty
Przez to ze ich kochasz
Robisz to
I to wcale nie jest tak ze obwiniam ludzi
Tylko czasami nie widza, co trzeba zrobic zeby po prostu BYC
Czasami sila dzialalem na ludzi
Teraz wiem, ze nie warto
Ze o prawdziwych ludzi nie musze robic nic wbrew sobie
W koncu
Chce ludzi ktorzy zaakaceptuja mnie takiego jaki jestem
Bez wzgledu na to jak wygladam, ile mam lat i jak sie ubieram
Czy ktos potrafi zaakceptowac mnie calego
A nie tylko cząstkę
Jestem caloscia
I wszystko sie polaczylo, abym byl taki, jaki jestem