Dzisiaj mysle o niej
I nie moge przestac
Straszne to sa mysli
Nie chce ich miec ciagle i ciagle
Ale mam
I tego nie zminie
Chyba
Srednio dzisiaj z samopoczuciem
Ale dobrze nie moze byc ciagle
Wiec tak jest
I tak chyba bedzie
Dzisiaj mysle o niej
I nie moge przestac
Straszne to sa mysli
Nie chce ich miec ciagle i ciagle
Ale mam
I tego nie zminie
Chyba
Srednio dzisiaj z samopoczuciem
Ale dobrze nie moze byc ciagle
Wiec tak jest
I tak chyba bedzie
Czasami chodze promenada
I zastanawiam sie
Co ja jeszcze tutaj robie
Bo pomimo tego ze jest pieknie
Juz nie czuje tych emocji ktore czulem na poczatku
To niesamowite jak szybko emocje moga ulec zmianie
Ale jestesmy tylko ludzmi
A ja jestem tylko zagubionym Adrianem
Ktory szuka swojej drogi do domu
Nie wiem gdzie jest moj dom
Probuje go znalezc
Probuje i ciagle probuje
Mijajac innych ktorzy zyja
I
Chca zyc
A ja z kazdym dniem czuje sie coraz bardziej winny
Ze tkwie gdzie tkwie
Ze mam co mam
I nie mam czego nie mam
Ja chyba potrzebuje od nowa
Potrzebuje nowej ksiazki
Nie tylko rozdzialu
Chce czegos nowego i swiezego
Znowu
Przez chwile balem sie ze trace cie na zawsze
Znikalo wszystko po kolei, nawet male rzeczy
I to zawsze bylo przerazajace i ciezkie
Jestem trzezwy
Naprawde
Teraz naprawde jestem trzezwy
I juz nie chce do tego wracac
Trzezwosc nie zawsze wystepuje tylko w alkoholu, bo tego nigdy nie tkne
Dopiero zaczynam od nowa sie odtruwac
Czasami boje sie reakcji mojego ciala
Bo roznie reaguje
Ale wiem
Ze zawsze dam sobie rade
Z wami czy bez was
Zawsze dam sobie rade
Kocham was
Kocham was jak niebo kocha slonce
Kocham was jak ptaki kochaja latac
Kocham was jak jak pszczolki miod
Za kazdym razem coraz ciezej
U dopiero kiedy zauwazysz ze ktos za toba placze
Wtedy zaczynasz sobie uswiadamiac ze jestes dla kogos wazny
Ze łzy to nie tylko tesknota
Ze usmiech to nie tylko mimika
Te wszystkie emocje maja znaczenie
Znaczysz cos wiecej niz tylko BYCIE
A ja chyba dla was znacze cos wiecej
I nawet chyba sie tak czuje
Jak to mozliwe ze jedni potradia byc ze mna codziennie, nieustannie, kilka, a nawet kilkanascie godzin
A drudzy nie potrafia poswiecic mi godziny
To sa osoby
Im na mnie zalezy
Oni mnie chca i wyczekuja
A ja wyczekuje was
Kocham was
Chyba zrozumialem
Ze wcale nie jestem na tyle wazny
Ze wcale nie musze przyjezdzac wczesniej
Bo przeciez ciezko wam znalezc godzine dla mnie
To takie
Upokoarzajace
Tak jakbym w ogole nie istanial
Tak jakbym przestal istniec kiedy wyjechalem
Czy to swiadczy o tym ze to nie te osoby?
Nawet jesli ta znajomosc trwa 10lat
Lub 15lat
Nie kazdy musi byc na zawsze
Powoli to rozumiem
Ze chyba
Nie ma czegos takiego jak na zawsze
Nie bede dla was
Nie jestem dla was
Nic dla was nie znacze
Albo tego nie pokazujecie
Moze tego nie umiecie
Albo ja nie umiem
Ciezko jest byc tym ktory przyjezdza i wyjezdza
Bo wy tu jestescie zawsze
Ja krotki czas
I godzina
Dlatego to mnie boli
Ze nawet godziny nie znajdziecie
Juz naprawde
Mam dosc
Zaraz ide w te miejsca
Tak
W te miejsca
Nasze miejsca
W miejsca ktore jeszcze jakis czas temu zyly
Byly uzywane
Były pielęgnowane
Niesamowite jak dwa lata zlecialy jak za mrugnieciem oka
Naprawde nie wiem gdzie ten czas przepadl
Nie wiem gdzie go zabrali
I nie wiem kto go zabral
Z wami juz dlugo nie ma kontaktu
To nie tak za od razu zaluje tego czasu
Tylko zastanawiam sie gdzie sie podzialiscie
Wy wszyscy ktorzy byli
Gdzie wy jestescie?
Wracam pociagiem i bede za kilka godzin
A juz mysle o tych miejscach
O Nibylandii
Gdzie sie podzial nasz wlasny swiat
Ty na mnie nigdy nie czekasz
Zawszs masz mnie na czas
Przyzwyczailes sie do tego
A ja do tego dopuscilem
Nie powinienem
Ludzie przyzwyczajaja sie do dobrego
Dosc szybko
I tak jak sam mowiles
Dasz palec a wezma reke
To dosc znajome
I szczerze
Juz nie mam na to sily
Historia ciagle sie powtarza
I do tego tez dopuscilem
Dlaczego ja zawsze godze sie na takie rzeczy?
Dlaczego ja nigdy nie potrafie odpuscic
Zawsze musze gdzies tam i cos tam
Cos dodac
Cos ujac
Osadzic
Tez sie ucze
Tez sie ciagle ucze
A ucze się troche na tobie
I na sobie tez
Mam prawo na zle emocje wobec ciebie
I wobec siebie tez
Nawet najmocniejszy wezel moze sie czasami rozluznic
I nasz sie chyba poluzowal
Jakos tak
Odpuszcza powoli
Czuje jak sie coraz bardziej rozluznia
Tak czasami jest
Tak czasami musi byc
Dlatego ja nie chce cie juz dusic soba
Lata leca dlatego
Nawet i on odpuszcza
Chcialbym usiasc na tamie
Dziwna chec spelnienia
Czasami niemozliwa
Ale dalej chcesz to spelnic
Tak po prostu
Zeby bylo spelnione
Dla spokojnej glowy
Na to wyglada
Kazdy na ciebie inaczej spoglada
Nie chce utonac w tej tamie
Ja chcialem tylko usiadc
Zajrzec
A teraz nie wiem jak mam poradzic sobie
Przeciez ja cie kocham
Nie mysl nigdy inaczej
Naprawde
Kocham cie
I juz nie wiem w jaki sposob mam to przekazac
Bo coraz czesciej mi sie nie udaje
Ale naprawde kocham cie
Nie wyobrazm juz sobie zycia bez ciebie
Nie wyobrazam sobie wstawac bez ciebie obok
Nie wyobrazam sobie ze moge na ciebie rano nie patrzec i nie mowic ze jestes moim skarbem i promyczkiem
Rozswietlasz mi dzien
Rozswietlasz mi zycie
Jestes jak swietlik ktory wskazuje droge
Nigdy nie chce zebys czul sie zle
Nigdy nie chcialem cie skrzywdzic specjalnie
A mysle ze ciagle to robie
Dlatego jestem na siebie tak bardzo wsciekly
Nie potrafie zostawic ludzi przy sobie
Ciagle ich odrzucam
Ciagle czegos wymagam a sam niczego nie daje
Przepraszam cie
Naprawde cie przepraszam
Ze zmiana wiaza sie jakies konsekwencje
Bo kiedy stamtad odchodzilem w podswiadomosci wiedzialem i czulem ze juz nie bedzie tak samo
Ze jak wroce to juz nie spotkam te same osoby ktore zostawilem wyjezdzajac
I ja wiem
Zmiany sa zawsze ciezkie
Ale musialem zadbac o siebie, o swoje zdrowie i o swoje zycie
Bo czulem jak sie konczy
Czulem ze jeszcze troche i koniec
Problem polega na tym ze no nie da sie wyjechac bez zmartwien
Ciagle zagubienie ale chec zycia
A z drugiej strony chcesz wrocic
Ale sie po prostu juz nie da
Tamto zycie juz nie istnieje
Juz go nie ma
Pisze nowa ksiazke
A nie wiem ktory to rozdzial
I jak bedzie nazywal sie
ostatni rozdzial
Gdy odeszlas
Moje serce znowu sie rozpadlo
Tylko tym razem
Cale
Nikt nie moze go odbudowac
Tylko ty
Gdy odeszlas
Stalem sie pusty
Bez empatii
Bez zycia
Bo ty dawalas mi to zycie
Ty dawalas mi wszystko co najlepsze
Twoj usmiech sprawial ze mialem ochote wstac z lozka
Twoj smiech sprawial ze czulem sie szczesliwy
Nigdy w zyciu
Nie widzialem tak szczerego usmiechu
Nikt nigdy
Nie sprawial ze chcialem zyc
Naprawde
Dzieki tobie chcialem zyc
Chcialem czerpac to co najlepsze
Co sie z nami stalo?
Co sprawilo, ze tak latwo odpuscilismy?
Czy mozemy jeszcze raz to odbudowac?
Czy mozemy znowu sie przyjaznic?
Zaczac wszystko od nowa
Bez przykrych slow, ktore nas niszczyly
Znowu do tego wracam
Znowu za toba tesknie
Myslalem ze sie z tym pogodzilem
Ale wydaje mi sie
Ze nie da sie z tym pogodzic
Juz zawsze bedziesz dla mnie
Najwazniejsza czescia
Mojego zlamanego serca
Coraz czesciej mam ochote
Tak jakbym od nowa cos przezywal
Bo to tam, a to tam
I tak ciagle
Ja chyba to powoli trace gdzies
Znika
Twoje imie ktorym do ciebie mowie
Kojarzylo mi sie z czyms cieplym, przyjemnym, potulnym.
Nie umiem go juz chyba uzywac
Od pewnego czasu zastanawiam sie (ale nie o tym, o czym myslisz) jak nie zyc w codziennej beznadziejnosci
Codziennej nicosci
Czuje jakby tlen powoli znikal
Tak jskby zaraz mial po prostu zniknac
Nie wiem dlaczego tak jest
Nie jestem chyba szczesliwy
Nie ze z toba nie, tylko ogolnie
Mam pecha w zyciu
Przykro mi ze tak mysle, bo wolalbym tak nie myslec
Ale mysle
No i coz
Ja juz nie chce robic pewnych rzeczy
Tylko ciezko mi przestac
Nie potrafie tego zrobic i chyba nawet nie chce przestac
Nie wiem co to mi daje
Bo juz nie szczescie
Juz nie euforie
Ja juz nic nie czuje
Naprawde
Ja nic nie czuje i nie obchodzi mnie co sie ze mna stanie
Ostatni post w marcu
Czasami czuje sie jak mąka przez sitko
Albo przeszyty przez kolce
Tylko ty potrafisz trafic w ten sposob doslownie i najmocniej
Czasami nie moge uwierzyc w to co do mnie mowisz na tym fotelu
Przy brudnym biurku
Na głuchej podlodze
Widze ten wzrok wyzszosci czasami
Choc wiem ze nie jestes zly to
Czasami czuje sie
Inaczej niz gorzej
To inne uczucie i go chyba nie znalem wczesniej
Wiec nie umiem go nazwac
A ty
Nigdy nie napiszesz pierwszy pozniej
i zawsze czuje sie winny
naprawde, za kazdym kolejnym razem czuje sie winny coraz bardziej
Nie wien dlaczego to ciagle ja
Ciagle moja wina
Ciagle
Ciagle popelniam bledy
Bo jestem jednym wielkim bledem
i wiem o tym
Ze czasami mowie cos czego nie potrafie uzasadnic i wytlumaczyc
macie nad tym przewage
Dlatego wiecie ze mozecie
Dlatego sobie pozwalacie
I chyba to rozumiem
Ale to sprawia ze chce sie zamknac w swojej beznadziejnosci jeszcze bardziej i bardziej
Czasami czuje ze to specjalnie
I chyba
To specjalnie
To tez staram sie zrozumiec
Ale wlasnie
Ja sie staram za bardzo zrozumiec
ale juz odpuszam
Chce juc w tym odpuscic
Czesc mojej czesci gdzies odleciala
Teraz