Budzac sie sam w tym lozku
Mysle o tobie sprzed lat
Ale ty sprzed lat
Juz dawno
Nie wrocisz
Dzien za dniem
Tak leci
Powoli
Tak naprawde to
Nie wiem gdzie ucieka mi ten czas
Coraz szybciej on mija
A kiedys myslalem ze juz szybciej sie nie da
I boje sie
Ze bedzie mijal jeszcze szybciej
Ale ten rok,
Dokladnie rok
Zmienil mnie tak bardzo ze nie potrafie tego opisac
Nie potrafie tego pojac
Bo kiedys myślałem ze juz nie da sie lepiej myslec
Ja chyba po prostu w koncu dojrzalem
I taki tez sie czuje
Dojrzaly
Czuje sie
Dorosly
Czuje sie niezbyt dobrze
A nie czuje jednoczesnie zadnych zmian
Jak to dziala?
Czy to jest w ogole normalne?
Zaraz lato sie konczy
I czuje ze ja z nim tez
Zasne na kilka miesiecy
A to jest zawsze bolesne
Zaraz lato sie konczy
Wiec i chyba my?
Chyba zapomnialem jak oddychac
Znowu
Troche czuje sie tak jakbym znow mial 17 lat
Bardzo, bardzo bym chcial
Dlaczego ja tego nie docenialem?
Dlaczego ja tego nie widzialem?
Ciagle tylko narzekalem i narzekalem
Tylko ze to tez bylo prawdziwe
Musze zyc z dnia na dzien
Po prostu
Nie patrzec na to co bylo
I nie zyc przeszloscia
Wczoraj był nieświadomie przyszła zadyma
Bo wieczorami nadciąga ta bieda
Bieda z umysłu- a raczej jej brak
Ze znów samobójstwa nadszedł czas
I stalem wieczorem, troche nad balkonem
Myśl podpowiada ze musze już odejść
Jaki sposób znowu wybiorę?
Może tym razem na “plusk” przyszedł czas?
⁃ “Ale ja nie mogę!”
To głos Adriana, gdzieś tam w oddali
I krzyczy:
⁃ “Zostań, tu jeszcze na troche, na dzień lub dwa”
A on dobrze wie, że i tak przegra
⁃ „Dureń i głupiec!”
Mi wciąż powiadają
⁃ „(…) Że ja to bezdzietny, że ja to taki Amerykanin”
⁃ „A ja tu tylko spełniam wasze życzenia”
I nawet gdy kłócisz
I nawet gdy tłumaczysz, a żec można ze przetłumaczyłeś
To po chwili krótkiej
Pojawia sie ona
Nosi nazwe:
PLOTKA
Ona tak krąży i tworzy swą historię
Ja tylko słucham i kiwam głową na „tak”
Wróćmy więc proszę do samobójstwa
Przyznam przed sobą i wami
Że ja w duszy nie tylko pustkę widzę
Ale też nadzieję, że wrócę
Wkrótcę